Konsumpcjonizm nakazuje mieć. Wydaje się tworem współczesnego świata. Uwierzysz mi, jeśli powiem Ci, że nie różnisz się zbytnio od jaskiniowców?
Jak to jaskiniowców? Przecież miało być o konsumpcjonizmie, nasi przodkowie nawet nie znali konceptu czegoś takiego! To prawda, oni nie byli na naszym poziomie, za to nam, zdarza się być na ich.
Myśliwy
Podobno ludzkość rozwija się coraz szybciej, a postęp cywilizacyjny nie jest już kwestią wieków, a dziesięcioleci. Minęły czasy, gdy na wielki przełom czekaliśmy przez tysiące lat. To prawda w kwestii cywilizacji, a w naszej? Niekoniecznie.
Jeśli uważałeś trochę na historii albo oglądałeś bajki edukacyjne typu “Był sobie człowiek”, to wiesz, że istniały społeczeństwa zbieracko-myśliwskie.
Za Wikipedią:
“Pierwotny typ społeczeństwa ludzkiego, który dominował na Ziemi do koło 10 000 lat p.n.e.”
Najlepsze oferty bankowe
Wrzesień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 6,1%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,2%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Przed oczami masz pewnie pradawnych ludzi atakujących ostrymi kijami dzikie zwierzęta (ewentualnie jesteś Ewą Kopacz, wtedy myślisz, że w dinozaury rzucało się kamieniami). W przerwach od polowań zbierali to, co wydawało im się jadalne. Z różnym skutkiem.
Co masz wspólnego z człowiekiem pierwotnym? Jeśli przełożysz myślistwo i zbieractwo na dzisiejszy stan świata, to całkiem sporo.
Na początku jesteś myśliwym. Wytrawnym łowcą. Czasy się zmieniły, więc zamiast dzidy masz lepsze narzędzia. Gotówka była dobra w mezozoiku, Ty korzystasz z ostrej jak noże przodków karty. Snujesz się przyczajony między sklepowymi alejkami. Wypatrujesz zdobyczy, najsłabszego osobnika. Jest osłabiony, krwawi. Widzisz to, ma na sobie czerwone znamię z dziwnymi symbolami. To pewnie runy.
Chowasz ofiarę do swojego kosza, jest już prawie Twoja. Wystarczy opuścić tereny łowieckie. Poza nimi nikt nie może odebrać Ci zdobyczy. Jeszcze tylko spotkanie z kapłanką pradawnych bożków. Gratuluje Ci udanych łowów i błogosławi Twoje ostrze słowami: “pin i zielony”.
Pierwotny instynkt łowcy został zaspokojony. Tylko zamiast tygrysa upolowałaś bluzkę w panterkę.
Zbieracz
Od praprzodków różnisz się tym, że nie zbierasz jagód i korzonków. Zbierasz ubrania, gadżety, płyty, gazety i Bóg wie co jeszcze. Zaczyna się dosyć niewinnie. Ot, mieszkanie jak każde inne, to przecież normalny element wystroju. Problem pojawia się, gdy nie potrafisz pohamować swoich zakupów.
Pojawia się coraz więcej przedmiotów, z których nie korzystasz. Bo jak masz korzystać ze wszystkich naraz? Panie nie mają się w co ubrać (zobacz, jak ogarnąć własną szafę). Panowie nie mają czym się bawić. Nie wiesz, którą ze starych rzeczy wybrać? Kup nową, ta będzie w sam raz. Na raz.
To się jeszcze przyda
Każdy z nas choć raz wypowiedział słowa: “Nie wyrzucę, bo to się jeszcze może przydać”. To świetne uzasadnienie, by trzymać przez lata zbędne graty. Kolekcjonujemy pamiątki, przekładając je z jednego miejsca na drugie. Zawsze przeszkadzają w sprzątaniu, ale nie możemy się ich pozbyć przez ten cholerny ładunek emocjonalny.
To może być figurka latarni morskiej, która do niczego nie pasuje, ale przypomina kolonie nad Bałtykiem, gdzie wzdychałeś do swojej pierwszej miłości. Może to być też kolekcja płyt, której nie słuchałaś od 10 lat, ale nie chcesz się pozbyć, bo przecież tyle wspomnień i zużytych baterii w discmanie.
To nie musi być nawet nic osobistego. Stare ciuchy, które pamiętają Twoją lepszą figurę albo są zwyczajnie w dobrym stanie, ale już od dawna nie w Twoim stylu. Spójrzmy prawdzie w oczy. Skoro od lat nie zakładasz tych łachów, to nic nie sprawi, że w przyszłości coś się zmieni. Nie ruszysz się na siłownię, tak jak nie robisz tego od 5 lat, a powrotu tego konkretnego stylu możesz nie dożyć.
Wszyscy są zbieraczami
Możesz śmiać się pod nosem, że Ciebie ten problem nie dotyczy, bo masz co najwyżej reklamówkę pod zlewem, w której trzymasz inne reklamówki. Jasne. Przejdź się po domu, sprawdź każdy zakamarek, spójrz na każdy przedmiot i zadaj sobie pytanie: “kiedy ja tego ostatnio używałem”?
Następnym pytaniem niech będzie: “czy ja tego w ogóle użyję?”. To pytanie zadaje sobie każdy podczas przeprowadzki. Nagle okazuje się, że nie musisz zabierać ze sobą całego mieszkania, a mógłbyś spakować się w walizkę i 2 kartony. To w jakim celu trzymasz całą resztę? Pozbądź się ze swojego życia zbędnych rzeczy.
Oddaj, sprzedaj, zostaw przed domem z napisem “brać, póki jest”.
Trzymanie tego to zwyczajne bałaganiarstwo, nie tylko w sferze realnej, także w wirtualnej. Ile folderów na Twoim dysku zajmują niedokończone projekty? Ile zdjęć, filmów i nagrań, których już nigdy nie włączysz siedzi sobie gdzieś w kącie?
Wyobraź sobie, że ktoś zebrał za Ciebie to wszystko w jedno miejsce. Wskazał palcem i powiedział: “Możesz się tego pozbyć, nic się nie stanie.”. Uwierzyłbyś mu na słowo? Wyczyściłbyś swoje życie ze zbędnych rzeczy? A może stwierdziłbyś, że nie ma potrzeby robienia porządku, bo wiesz, “to się jeszcze może przydać?”.
26 Komentarzy
Muszę przyznać, że ja nie jestem zbieraczem 🙂 Bez wahania wyrzucam rzeczy niepotrzebne, bo nie lubię gromadzenia “dziadostwa”. Nie używam, nie noszę, wyrzucam. Zbędne przedmioty dookoła bardzo mnie demotywują
Ja się w 100% zgadzam, zbieracz ze mnie pierwsza klasa… starałam się z tym przez chwilę walczyć, ale poległam, bo przecież co z tego, że nie używałam czegoś od 2 lat, jak na pewno może się to przydać za jakiś czas. Ostatnio jednak przeczytałam książkę “Siła nawyków” i “Magię sprzątania” znowu mam energię do działania:)
Moja mama bardzo chomikuje, więc ja, na zasadzie kontrastu, staram się tego unikać, chociaż to strasznie trudne! Mamy bardzo duży dom, który sprzyja zbieraniu, zbieraniu… a potem to wszystko leży i się kurzy. Dla mnie – bez sensu, bo wiele rzeczy mogłoby jeszcze posłużyć innym. Ale weź tu przekonaj rodzinę. 😉
To jest kwestia starszego pokolenia i pamięci o brakach różnych przedmiotów. Jak brakowało wszystkiego, to każda rzecz mogła zastąpić 5 innych i nigdy nie było wiadomo, do czego się przyda. Chyba o to głównie chodzi, choć potem zostają memy o dziedziczeniu wiadra zardzewiałych gwoździ.
Jest jeszcze kwestia szacunku do pewnych symbolicznych rzeczy. Starą bluzę, zdegradowaną do roli szmaty w końcu spokojnie wyrzucę – ale wyrzucić książkę ulubionego autora? Wydana rok po moim urodzeniu, jest w postaci rozsypanych kartek trzymanych w worku, nowa kosztowałaby kilkanaście czy dwadzieścia kilka złotych – ale jej wyrzucenie powoduje strach przed uschnięciem ręki!
Pozdrawiam.
Zawsze można taką książkę oprawić, choć trochę to kosztuje. Nie zawsze pozbyć się = wyrzucić. Można sprzedać, dać w prezencie czy oddać potrzebującym.
Niestety, z książkami jest problem, wiele antykwariatów czy bibliotek nie chce brać wielu używanych książek… Sam planuję zacząć coś usuwać ze zbiorów i już mam obawy, czy cokolwiek uda się opróżnić.
Pokolenie 60+ kultywuje nawyki pokolenia czasów wojny, my kultywujemy nawyki naszych matek i ojców — do dzisiaj bawi to, jak mój ojciec z zagramanicy zwoził po kilka sztuk oderwanych komuś ze ściany lub podłogi kafli — “bo jeszcze się przyda, a u nas takich nie ma, albo kosztują krocie”. No i jasne, część faktycznie się przydała. Gorsze jest to, że zauważam, że też ciągnę to dalej, strach wywalić, bo w końcu się przyda. Smutną prawdą jest to, że jeżeli czegoś nie potrzebowałeś przez pół roku, to najprawdopodobniej nigdy tego nie użyjesz. Na zachodzie coraz popularniejszy jest trend minimalizmu — polecam, chociażby filmy Matta D’Avella — jednak samemu jakoś ciężko się zabrać za robienie porządków w swoim otoczeniu.
Co jakiś czas robię porządki i wyrzucam to co zbędne. Są rzeczy, które sprzedaję, oddaję dalej, ale też takie, które mogą się przydać. Czasem się przydają, ale zwykle po kilku sezonach albo wyrzucam albo sprzedaję albo oddaję.:-)
Coś w tym jest 🙂 Obracam się trochę w temacie minimalizmu. Dość ciekawie w kontekście ewolucji mówił Rick Hanson w dokumencie Netflixa o minimalnie.
Bez bicia przyznaję się, że jestem zbieraczem książkowym. Uwielbiam je i chcę je mieć 😉 Ale z innymi przedmiotami uczę się rozstawać bez sentymentu. Piszę, ze uczę się, bo jeszcze nie opanowałam tego do końca, ale uwielbiam grupy na fb, na których daje się rzeczom drugie życie, czego nie potrzebuję to oddam, a co potrzebuję najczęściej też znajdę tam – bez kupowania w sklepie 🙂
Zgadzam się co do tego, że są rzeczy, których faktycznie możemy się pozbywać, np. oddając je innym, sprzedając itp, jak chociażby ubrania, których już nie nosimy. I tak sama staram się raz na jakiś czas przejrzeć swoje rzeczy i zrobić porządek. Jednak jeśli chodzi o różnego rodzaju “pamiątki”, to nie uważam, że pozbywanie się wszystkiego ma sens.. Jeżeli jesteśmy z czymś związani emocjonalnie, coś budzi w nas jakieś skojarzenia, przywołuje wspomnienia, czasem także po kimś, kogo nie ma już z nami, albo pozwala na chwilę powrócić myślami do czasów, za którymi tęsknimy, to dlaczego mamy się tego pozbywać? Poza tym niektóre z takich przedmiotów przechodzą z pokolenia na pokolenie i uważam, że to jest piękne, bo w ten sposób też zachowuje się dziedzictwo. 😉 Oczywiście nie mam na myśli tego, żeby zbierać każdą bezużyteczną rzecz, ale jestem za zachowaniem tych, które są dla nas ważne i mają dla nas wartość emocjonalną. 🙂
Kiedyś byłam umiarkowanym zbieraczem, ale już z tego wyrosłam 🙂
Pani nie ma się w co ubrać, a pan nie ma się czym bawić? No mnie się to składa do kupy, pod warunkiem, że obie te dwie rzeczy dzieją się na tym samym metrażu, w tym samym czasie 😉 A co do zbieractwa… W czasie kwarantanny zużyliśmy już połowę zbieranych od dawna reklamówek z reklamówki (a w sumie ze stojaka na reklamówki i nie, nie pozbędę się go, bo jest super!) na “bezkontaktowe przesyłki” ze znajomymi, którzy potrzebują zakupów. Zobaczyć niemal dno “siatki z siatkami” to prawie jak zaciągnąć kredyt i stracić pracę 😉
Mi też się już skończyły reklamówki. Niby to taki mem, a jednak niezbędna życiowa potrzeba ?
Bardzo zabawne, sporo perełek językowych – podobało mi się. Co do meritum pełna zgoda. We mnie trochę zmieniła książka “Minimalizm”.
A na koniec cytat z Chucka Palahniuka: “Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, aby żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy”.
Właśnie po raz kolejny się przeprowadzam, więc wiem o czym mówisz. 😉 Ciężko wyrzucać, ale też ciężko sobie uzasadnić – po co mi to? Łatwiej wyrzucać dopiero wtedy, gdy na miejsce jakiegoś sentymentu wskakuje inny (np. wspomnienia z klasy maturalnej zastępują wspomnienia ze studiów).
Kiedyś byłam zbieraczem, teraz mniej. Najlepszą metodą na to jest kupować mniej i wybierać bardziej racjonalnie. Choć dalej mam sporo książek i kilka rzeczy, z którymi mogłabym się pożegnać, może właśnie nadszedł ich czas 🙂
Rzeczywiście, bardzo często gromadzę u siebie przedmioty, których nie używam, które czekają na lepsze czasy. A tymczasem walają się po szufladach i zajmują miejsce…
Szczera prawda! Jak znaleziono u mnie poważną chorobę to prócz leczenia pocieszałam się drobnymi zakupami… Chyba czekam aż ktoś przyjdzie i powie – wyrzuć to, nic się nie stanie 🙂 .
Wyrzuć to, nic się nie stanie 😉
Ja zdecydowanie jestem typem minimalisty i często robię porządki w szafie, a też nie kupuję dużo ubrań bo zakupów nie lubię😂
Przypomniała mi się bliska mi osoba, kiedy czytałam ten tekst. To jest człowiek, który niemal wszystko zbiera “bo się przyda” 🙂 Choć od 30 lat trzyma rzeczy, które nigdy się nie przydały…
Tak, rzeczywiście wielu z nas zbiera, gromadzi, tak jakby to miało nas w jakiś dziwny sposób wzbogacić:)
A dlaczego nie zaakceptować myśli, że może istotnie kogoś to w dziwny sposób wzbogaca? Dlaczego nie zaakceptować myśli, że wszystko w świecie ludzkim jest relatywne, subiektywne i to co dla nas jest zwykłym bezwartościowym śmieciem, dla kogoś innego może być prawdziwym skarbem. Ja osobiście cieszę się, że tak wielu ludzi wyrzuca tak fajne rzeczy w tak dobrym stanie, dziękuję w swoim imieniu.
Ja tam zbieram stare motory i w grupie zgodnie sobie przyznajemy że to choroba ale lubię i nie pozbędę się 🙂mimo że utrzymanie kosztuje dużo a na większości nawet nie mam kiedy jeździć. Mam 5 i co jakiś czas dokupuje kolejne. Liczba nałogów jest stała rzucisz jeden wpadasz w kolejny
Bosh,toz to cala ja. A katalog z IKEI mam z 2001r.Niedawno wyrzuciłam pół pleców sweterka na drutach, który wlokłam przez wszystkie mieszkania. Reszta przydasiow zajmuje szafy, szuflady, wieszaki no i worki próżniowe.😱🤣. Mam 3 dni czasu. A co z książkami które kupowałam całe życie i jak zminimalizował am meble to oprócz małego regału, leżą w zgrabnym stosie 6(szesciu wielgaśnych toreb.Serce boli ale muszę coś z nimi zrobić. Pozdrawiam towarzystwo hobbystów. 👍😀❤️