Nowy rok to czas intensywnego okłamywania samego siebie. Wmawiamy sobie, że w 365 dni staniemy się piękni, wysportowani, bogaci oraz rzucimy nałogi. To wspaniałe postanowienia, które rozbijają się o rzeczywistość.
Dlaczego postanowienia noworoczne nie działają?
Jedną z przyczyn jest sam nowy rok. Jest to jeden z najgorszych momentów, jaki możesz wybrać. Dlaczego? To nie jest normalny okres w ciągu roku. Jesteś świeżo po świętach, wyrwałeś się z szarej codzienności, Twoje dni wyglądają zupełnie inaczej.
Po świętach jesteś dość wypoczęty, możesz dłużej pospać i nie masz tylu obowiązków. Masz też 2 wolne dni, a jeśli kalendarz odpowiednio się ułoży, może nawet więcej. Masz dużo energii oraz spędziłeś miło czas. Reszta roku nie jest tak przyjemna i stawia Ci w ciągu dnia zupełnie inne zadania.
Co już na początku stycznia da Ci otrzeźwiającego plaskacza prosto w twarz?
- Nagły zryw – Rzucasz się optymistycznie na głęboką wodę, a nie potrafisz jeszcze pływać. Nie dasz rady od początku cisnąć na 100%, to nic złego, masz do tego dopiero dojść. Jednak kilka słabych podejść potrafi mocno podważyć wiarę we własne siły.
- Szara rzeczywistość – Ze świąt i nowego roku trzeba przejść do zwykłej codzienności. Praca, dom, rachunki, sprzątanie, zakupy, szkoła, dzieci, znajomi itd. Nagle jesteś zdecydowanie bardziej zajęty i zmęczony. Brak siły i czasu coraz skuteczniej zniechęca Cię do wytrwania w postanowieniach.
- Brak efektów – Jeśli oczekiwałeś, że od wigilii do walentynek Twój brzuch zmieni się ze zbiornika na barszcz w kaloryfer, to miałeś bardzo życzeniowe myślenie. Po miesiącu jesteś już zmęczony „nowym sobą”, a efektów nie widać. Skoro nie widać zmiany, to po co to robić?
- Nagła przerwa – Może wyjeżdżasz na ferie zimowe, które są akurat na początku roku i zamiast fit sałatek wcinasz tłuste górskie jadło? A może zwyczajnie się rozchorujesz i na kilka dni przestaniesz ćwiczyć? Nawet tak krótka przerwa potrafi zredukować Twoje chęci zmian do zera.
Nowy rok, nowy Ty
Są osoby wierzące, że minutę po północy stają się zupełnie innymi ludźmi. Tymi, którymi wymarzyli sobie, że się staną. Niestety, to się nie dzieje. Zmieniła się data i nic więcej. Nadal jesteś tą samą osobą, masz te same cechy, nawyki i nałogi.
Nie zmienisz się w Pudziana przed pierwszą wizytą w siłowni, nie polubisz nowej diety, ani nawet nie oszczędzisz połowy tego, co chciałeś. Skoro przez ostatni rok nie wykonałeś ani jednego ćwiczenia, to czemu miałbyś stać się sportowcem roku? Zachowaj odrobinę rozsądku i dostosuj cele do możliwości. Nie jesteś kimś innym, dopiero się nim stajesz.
Zmuszanie nie działa
Jeśli na sam widok siłowni spada Ci poziom frytek we krwi, a hasło oszczędzanie powoduje atak paniki, to nie będzie łatwo. Utrwalanie nawyków kojarzących się z wyrzeczeniami, mękami i smutkiem nie przyniesie sukcesu.
Przeważnie postanowienie noworoczne to nakaz lub zakaz:
- Rzucam palenie
- Nie jem słodyczy
- Ćwiczę choćby nie wiem co
- Oszczędzam na wszystkim
To głupota, do tego szkodliwa. Wyzwala w Tobie frustrację. Zamiast biczować się w drodze do celu, lekko go zmodyfikuj. Niech przypomina oryginał, ale będzie przyjemniejszy. Nie lubisz biegać? Możesz pograć ze znajomymi w piłkę. Kochasz słodycze? Nie rezygnuj z nich, wystarczy, że zmniejszysz ilość, a z czasem poprawisz jakość przekąsek.
Nie rozumiesz postanowień noworocznych
Najważniejsze pytanie, na jakie musisz sobie odpowiedzieć to „po co?”. Dlaczego chcesz to robić? Jaki masz w tym cel? Musisz wiedzieć, co chcesz osiągnąć. To, że chcesz ćwiczyć, brzmi fajnie, ale nic z tego nie wynika.
Ludzie nie chcą ćwiczyć, biegać, zmieniać diet, ani oszczędzać. Chcą dzięki temu coś osiągnąć. Mieć lepszą kondycję, muskularną sylwetkę, szczupły brzuch albo więcej pieniędzy. Bieganie czy oszczędzanie nie jest celem samym w sobie.
Dlaczego chcesz coś robić?
Jeśli nie masz postanowień noworocznych i właśnie szukasz jakichś propozycji w internecie, to przestań. To nie są Twoje pragnienia zmian. Listami 100 najlepszych postanowień noworocznych możesz zebrać kilka lajków na fejsie, a nie zmienić coś w swoim życiu.
Jak dotrzymać postanowień noworocznych?
Przede wszystkim musisz je dobrze przygotować, wtedy zdecydowanie łatwiej będzie się ich trzymać. Dlatego mam dla Ciebie listę 10 kroków, które sprawią, że osiągniesz to, co zechcesz.
1. Po co chcesz to robić
Opisałem to już punkt wcześniej, ale powtarzam, bo to najważniejsza część. Jeśli nie wiesz, dlaczego masz coś robić, to robienie tego nie ma żadnego sensu. Jak będziesz mierzyć efekty? Co przełomowego stanie się w Twoim życiu, gdy zaczniesz to robić? Nic.
Wyobraź sobie, że codziennie przez rok biegałeś lub oszczędzałeś. Jest 31 grudnia, chcesz zaplanować nowe postanowienia noworoczne, ale nie masz odpowiedzi, po co przez cały rok to robiłeś. Po prostu codziennie, przez 365 dni robiłeś coś „bo tak”, bez żadnego sensu.
2. Co dokładnie chcesz osiągnąć
Chcesz schudnąć? Ile kilogramów lub centymetrów w pasie? Chcesz oszczędzać? Ile miesięcznie lub do końca roku ma być na Twoim koncie? Konkretne cele można monitorować.
Skoro na koncie oszczędnościowym w styczniu masz 100 zł, a w grudniu 200 zł to owszem, oszczędziłeś, tylko czy to miałeś na myśli? Nie wydaje mi się. Raczej miałeś większe plany.
Postaw konkretny duży cel, który chcesz osiągnąć do końca roku. Niech da się go konkretnie zmierzyć. Zajmiemy się nim za chwilę.
3. Rozbij swój cel na mniejsze cząstki
Samo zapisanie celu nic Ci nie da. Na początku przerazi Cię ogrom pracy, a na koniec roku przypadkiem sobie o nim przypomnisz i stwierdzisz, że już się nie wyrobisz.
Musisz rozbić to, co chcesz osiągnąć na małe kroki. Nie rzucaj się od razu na wszystko, co przyjdzie Ci do głowy. Chcesz do końca roku schudnąć o 12 kg? Nie stosuj głodówki od pierwszego stycznia aż do skutku. Możesz ograniczyć słodycze, wprowadzić trochę warzyw i owoców, więcej spacerować i zapisać się na siłownię czy basen. Jeden kilogram miesięcznie także sprawi, że po 12 miesiącach ubędzie Ci tuzin kilogramów.
Najlepsze oferty bankowe
Grudzień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 1.100 zł premii
Lokaty do 7,6%
Konta osobiste do 1.100 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,1%
Konta firmowe do 2.200 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Tak samo działa to w przypadku pieniędzy. Zamiast odmawiać sobie przyjemności (to bardzo złe podejście), zacznij od prowadzenia budżetu domowego. Sprawdź gdzie wydajesz pieniądze – zwiększysz swoją świadomość i ułatwisz sobie szukanie wycieku. Zobacz, które wydatki możesz wyeliminować całkowicie, które zastąpić, a które obniżyć.
Nie musisz do końca roku pozbawiać się rozrywki. Lepszym rozwiązaniem będzie wynegocjowanie nowej umowy za internet, telefon, poproszenie szefa o kartę Multisport czy zdobycie wiedzy, jak nie dać się złapać na sztuczki marketingowe.
Kilka dróg do tego samego celu. Mniejszy wysiłek, który sumuje się do tego samego rezultatu.
4. Przejdź do konkretów
Skoro rozbiłeś już swój cel na mniejsze części, musisz konkretnie określić co i kiedy z nimi zrobić.
Masz zamiar ćwiczyć 3 razy w tygodniu?
- Określ jakie to dni.
- Opracuj plan ćwiczeń.
Chcesz oszczędzać 500 zł miesięcznie?
- Upewnij się, jakie masz możliwości negocjowania umów.
- Które wydatki możesz całkowicie zlikwidować.
- O jakich kosztach nie miałeś pojęcia, a rujnują Twój budżet?
- Czy możesz dostać podwyżkę?
Musisz podjąć konkretne działania. Takie, które można zmierzyć. Nie możesz działać na zasadzie domysłów. „Chyba oszczędzam te 500 zł”. Udało się urwać pół tysiąca złotych z rachunków? Nie? To znaczy, że nie oszczędzasz tyle, ile chciałeś. Trzeba poszukać kolejnego sposobu.
5. Uświadom sobie, że małe kroki działają
Możesz zadawać sobie pytanie, czy te małe kroki mają sens? Przecież są tak małe. Czy nie lepiej zrobić coś raz, a porządnie? A czy to ma tak wielkie znaczenie, skoro osiągasz ten sam efekt?
Być może oszczędzanie 10 zł na rachunku nie jest zbyt spektakularne, ale zbierz kilka takich rachunków miesięcznie, a już jest Ci lżej o stówę (robisz to raz). Dołóż do tego parę innych sposobów i zaoszczędzisz dokładnie tyle, ile chciałeś, nie pozbawiając się codziennych przyjemności.
Możesz przebiec całą trasę wielkimi susami albo małymi kroczkami. To nie ważne (przynajmniej na razie), w obu przypadkach osiągasz swój cel.
6. Sprawdź realność swoich celów
Masz już cel, rozbiłeś go na małe części i dokładnie wiesz, co masz robić. Weź kilka głębokich oddechów, daj opaść emocjom i zastanów się, czy to jest wykonalne?
Mamy tendencję do przeceniania swoich możliwości w krótkim terminie i niedoceniania w długim.
Gdy zaczynasz dorabiać po godzinach swojej zwykłej pracy, nie możesz oczekiwać, że po tygodniu zrównasz zarobki obu źródeł. Złapiesz jedno zlecenie w miesiącu, może dwa. Później będzie ich kilka. Nie opieraj na tym swoich celów finansowych. Równie dobrze, przez cały rok możesz mieć 3 malutkie zlecenia.
Zamiast opierać swoje cele na czymś niepewnym, dopasuj je do tego, co jest wykonalne. Oszczędzaj tyle, ile możesz z pensji. Wszystko to, co zarobisz poza nią, traktuj jako przyjemny gratis.
7. Nie myśl życzeniowo, działaj
Największym problemem postanowień noworocznych jest to, że są w pewnym sensie naszymi marzeniami. A o marzeniach głównie się rozmyśla, zamiast próbować je realizować.
Od tego, że chcesz (przestać palić, schudnąć, być bogaty, wstaw cokolwiek), nic się nie zmieni. Do osiągnięcia efektów niezbędna jest praca. I to Ty musisz tę pracę wykonać. Nie schudniesz od myślenia o płaskim brzuchu ani nie wzbogacisz się, przeglądając oferty drogich samochodów.
Podnoś dupsko i biegnij na siłownię albo składaj CV do lepiej płatnej pracy. To straszny banał, a jednak każdego roku poległo na nim 95% osób.
8. Nie zrażaj się porażkami
Jeżeli nigdy nie biegałeś, to nie ukończysz maratonu przy pierwszym podejściu. Prawdopodobnie przebiegniesz 100 metrów, zasapiesz się i poczujesz, że to był kiepski pomysł. Nie szkodzi. To i tak o 100 metrów biegu więcej niż do tej pory.
Dziś przebiegniesz 100 metrów, jutro 110, za tydzień 200, a po miesiącu 500 metrów bez zatrzymania. Kto wie, jak niesamowitą formę będziesz prezentował za rok? Nigdy się nie przekonasz, jeśli nie spróbujesz.
Chcemy być perfekcyjni i od razu osiągać cel w 100%. Gorszy wynik uznajemy za porażkę. Niesłusznie! A co stałoby się, gdybyś tak po prostu wyszedł z domu i przebiegł te 40 km? Stwierdziłbyś, że skoro dałeś radę, to wcale nie musisz biegać, więc chrzanić postanowienia noworoczne. Trening jest dla cieniasów, mi to niepotrzebne.
Daj sobie czas i trochę luzu. Wytrwałość skutkuje sukcesem, nikt nie rodzi się mistrzem świata we wszystkim, czego się dotknie.
9. Spraw sobie przyjemność
Najlepiej idą nam rzeczy, które są przyjemne. Dlatego, jeśli konsekwentnie realizujesz swoje noworoczne postanowienia, to zasługujesz na nagrodę. Dzięki temu będzie Ci łatwiej wytrwać przez długi czas.
Możesz np. zawrzeć umowę sam ze sobą, że jeśli przez cały miesiąc trzymałeś się diety, to przez 1 dzień możesz zjeść, co tylko chcesz (cheat day). Ale tylko pod warunkiem, że pozostałe 30 dni wszystko było tak, jak należy. Nie wiem, czy działa na Ciebie metoda bata, czy marchewki, ale to połączenie ich obu, więc zadziała na pewno, o ile nie będziesz oszukiwać.
Przy okazji, pamiętaj też, że możesz wykonywać te same czynności w taki sposób, jaki jest dla Ciebie wygodniejszy. Wolisz sztangę od bieżni? Droga wolna, nadal ćwiczysz. Zamiast oszczędzać, wolisz wziąć dodatkowe zadania w pracy? Rób, jak chcesz, przecież masz dzięki temu kasę w portfelu.
Postanowienie noworoczne to obowiązek, który sam sobie narzucasz. Nie znaczy to, że nie możesz go wypełnić w przyjemny dla siebie sposób.
10. Nieosiągnięcie celu to nie koniec świata
Zastał Cię koniec roku, a nie udało się dopiąć wszystkiego na ostatni guzik pomimo starań? Trudno, zdarza się. Wyglądam przez okno i nie widzę armagedonu, więc świat się chyba nie zawalił. Możesz śmiało kontynuować to, co robiłeś do tej pory.
Jeżeli chcesz coś porzucić, tylko dlatego, że nie zdążyłeś osiągnąć celu w 365 dni, to znaczy, że jednak nie jest to dla Ciebie ważna życiowa zmiana, a mocno utarta w głowie zachcianka lub wyzwanie.
Jeśli coś jest dla Ciebie naprawdę ważne, robisz to mimo wszystko i w dowolnym momencie. Nie musisz czekać do pierwszego dnia roku, miesiąca czy tygodnia. Najlepszy moment jest teraz, a Ty czujesz, że musisz to zrobić.
15 Komentarzy
Tytuł chwytliwy, bo oczywiście nie jest to tak, ze „to nie działa” 😉
Zgadzam się z Tobą, że cały ten nawał informacji dotyczący postanowień noworocznych, może nas popychać do działania takiego rodzaju, który nie jest dla nas efektywny…
Gdyby to nie był lekki clickbait, to większość by nie weszła i nie dowiedziała się, co może zrobić, by nie zaliczyć kolejnej styczniowej porażki 😉
Od kilku lat odpuszczam sobie wielkie postanowienia – żyję tymi małymi, codziennymi planami, bieżącymi celami. W ten sposób oszczędzam sobie dramatycznych rozczarowań, za to więcej w mojej codzienności małych sukcesów i radości 😉
Fajnie czytało mi się Twój wpis bo podajesz sporo konkretów. Faktycznie, metody o jakich mówisz w nowym świetle pokazuję to co od dawna mówi się przy okazji wyznaczania celów. Ja chciałbym skupić się na pierwszym punkcie i go bardziej rozwinąć bo uważam, że jest bardzo ważny jeśli nie kluczowy. Najpierw trzeba wiedzieć po co. Najpierw trzeba przekonać samego siebie, że warto zmienić swoje nawyki, przyzwyczajenia. Jeśli nie znajdujesz odpowiedniego powodu, to tak naprawdę reszta nie ma znaczenia. Bardzo fajnie pisze o tym Marlena https://praktycznieperfekcyjna.pl/2019/12/30/rzucanie-palenia-jak-odnowilam-siebie-bez-papierosa/ . Ona właśnie skupia się na tym aspekcie jak znaleźć te po co. Pokazuje co ma wpływ na nasz mózg i jak nasz mózg przekonać do zmiany. Uważam, że jej artykuł i twój artykuł fajnie się uzupełniają i przy okazji nowego roku, wyznaczania nowych celów każdemu będę was polecał 🙂
Podoba mi się Twój artykuł, bije z niego autentyczność i bycie dla Siebie przyjacielem. Wiele rzeczy zrobiłam wspaniałych w tym roku, też te z listy marzeń 🙂 Wiele przesuwam na kolejny rok i ufam, że tak ma być. Potrzebuję nie tylko pracy ale też odpoczynku i nicnierobienia 🙂
Żeby coś osiągnąć wcale nie trzeba się maltretować, wystarczy lepsza organizacja i jasna wizja tego, czego chcemy. Zmuszanie się rodzi frustrację, a tej nikt nie potrzebuje. Powodzenia z listą marzeń 😉
Właśnie dziś opublikowałam wpis na swoim blogu o postanowieniach noworocznych. A dokładniej o tym, że ich nigdy nie robiłam. Jestem dokładnie tego samego zdania, że jeśli chcemy zmian, to wprowadzajmy je tu i teraz. Jeśli czujemy, że damy radę nie czekajmy na jakąś specjalną datę, symboliczny dzień. Będzie dobrze.
Czwartek 17 sierpnia jest tak samo dobry, jak poniedziałek 1 stycznia 🙂
Dlatego ja nigdy postanowień nie robiłam i raczej nie zamierzam 🙂
Dla mnie najlepszy czas na zmiany to… od zaraz 😉 Żadne tam noworoczne postanowienia, szczególnie, że zimowa szaruga nie sprzyja mobilizacji do czegokolwiek, poza siedzeniem pod ciepłym kocem z kubkiem gorącej herbaty w dłoni 😉
Ciężko się nie zgodzić, że to zwykle nie działa. Ja zapisuję rzeczy, które chcę osiągnąć i wiem, że część z nich nie wypali. Nie tylko dlatego, że mało się przykładam, po prostu wiem, że na nie przyjdzie czas np. rok później lub zajmą mi więcej czasu. Zrezygnowałam z wpisywania ćwiczeń, bo wiem ile to ma wspólnego z rzeczywistością.
Pozdrowienia!
Jak zwykle zgodzę się ze stwierdzeniem, że większość z nas myśli, że minute po północy wyskoczy im 6-pak na brzuchu, schabowy z podwójną panierą nagle zacznie być polecany przez dietetyków, a hajs i wolny czas spadną nam z nieba! To trochę jak z tym pierdylionem kobiet, które postanawiają żyć aktywnie i najpierw lecą kupić sobie fajne ciuszki, „bo jak już wydam kasę na ciuchy, to będzie mi szkoda nie chodzić na siłownię”. A mało tego, nie dość, że wydadzą na ciuchy, to nawet kupią karnet! No, i często na tym się kończy. Bo nie myślą o tym, że trzeba sobie zorganizować czas (nie brać nadgodzin, żeby się podlizać; z kim zostawić dziecko itp.). Nie myślą o tym, że jak na obiad zeżrą jak zwykle pizzę z toną sera, to nie będą miały siły ćwiczyć (choć kalorii sobie zapewniły na cały tydzień). Niestety, nie dojdziemy do innego celu idąc wciąż tą samą drogą. A jeszcze przy okazji wspomnę – jest fajny film na podstawie książki o tym samym tytule – „Siła spokoju”. Napisał ją Dan Millman i opowiada o tym, że największą frajdę daje droga do celu, a nie samo jego osiągnięcie. Już nie raz się o tym przekonałam i myślę, że przyjmując to do wiadomości i faktycznie robiąc sobie przyjemność z wyrabiania lepszych nawyków i wychodzenia ze strefy komfortu można sobie sporo ułatwić 😉
… od dawna nie robię postanowień noworocznych, bo jeśli coś chcę realizować, to zaczynam od razu, a nie czekam na jakąś specjalną datę … zgodnie z definicją Navisa Norda: „Cel to jest coś, co robisz, a nie co piszesz na kartce”, a przecież cały czas coś robimy … staram się jak najwięcej działań zaprząc do tego, by pomagały mi one realizować moje cele … dla mnie to idealne podejście …
Dlatego ja nigdy nie robię postanowień noworocznych. Robię postanowienia, kiedy trzeba sobie zrobić postanowienia. Samoświadomość chyba jest kluczem do tego wszystkiego… I obserwacja. Bo zmiany trzeba wprowadzać cały czas!
Na początku roku zawsze nam się bardzo chce zmieniać swoje życie, niestety potem gdy przychodzi do realizacji licznych planów, to nic z tego nie wychodzi. Wymaga to wysiłku, a z reguły planujemy za duże cele lub w nieralnym dla nas czasie i nic z tego nie wychodzi. Dobrze, że piszesz jak sobie poradzić z postanowieniami