Tematu pieniędzy unika się u nas jak ognia. To tabu, nie rozmawiamy o tym, ile zarabiamy czy oszczędzamy. Zdarza się chwalić lub częściej narzekać, ile musieliśmy wydać. Boimy się poprosić o podwyżkę, a o pożyczoną koledze stówę głupio się przypominać. Rodzice nie tłumaczą dzieciom, jak działają pieniądze. Albo kupują im to czego chcą, żeby się odczepiły albo mówią, że ich nie stać i na tym kończą temat.
Dlaczego robimy z siebie finansowe kaleki?
1. Historia kołem się toczy
Kto przeczytał kilka lektur szkolnych albo choć trochę uważał na lekcjach ojczystego języka czy historii, ten pamięta o szlachcie. Szlachta pieniądze miała, a nie o nich mówiła. Chyba, że dobijała właśnie targu. Mimo wystawnych uczt, nie rozmawiało się o swoim stanie posiadania. To miało być widać na pierwszy rzut oka. W końcu powiedzenie “za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa” też skądś się wzięło. I do dziś widzimy ludzi lubujących się w okazywaniu swego majątku, a często nawet nie swojego.
Co bardziej dystyngowane jednostki odcinały się od burd i pijackich pokazów, stawiając na większą elitarność. “Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, oni je mają”. Taki stereotyp pozostał z nami do dziś. Choć nie ma już takiego znaczenia. O ile w dawnych czasach bycie gentlemanem związane było z odpowiednim statusem społecznym i majątkowym, tak dziś odnosi się już praktycznie tylko do odpowiednich manier. Choć zarówno kiedyś, jak i dziś dżentelmenom nie wypada rozmawiać o swoich interesach czy majątkach z osobami postronnymi. To dziś, nie jest to już postrzegane jako coś niewłaściwego. Szczególnie jeśli znamy w tym umiar, a nie bezczelnie zaglądamy do cudzej kieszeni, w dodatku każdej. To nie pieniądze czynią gentlemana, a jego charakter. Gentleman potrafi rozmawiać o wszystkim.
Najlepsze oferty bankowe
Wrzesień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 6,1%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,2%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Okres PRL nie sprzyjał rozmowom o pieniądzach, mało kto miał na nie zresztą jakikolwiek wpływ. Zamiast na gotówce lepiej było skupić się na kombinowaniu, jak coś załatwić w inny sposób. Kto dał radę się dorobić z automatu lądował na celowniku. A tego nikt nie chciał. Zostało więc przekonanie, że skoro nie mamy wpływu na własne zarobki, lepiej kombinować.
2. Zastaw się, a postaw się
Jak impreza to wystawna, ach te szlacheckie geny! Chrzciny, komunie, wesela, urodzinki czy dowolne uroczystości mają być na wypasie. Wszystkiego musi być w opór, a z kranu w kiblu ma płynąć Johnnie Walker. Lepiej, żeby zostało niż zabrakło, wtedy murowana hańba na 3 kolejne pokolenia. No i zawsze zostaje. Oprócz żarcia dość często także pożyczka lub kredyt. Pokazałem kto jest gość, teraz będę żarł tynk ze ścian, ale to jak dokończę sałatkę i koreczki, których nikt nie ruszył. Szkoda, że tynk będzie zmuszony wcinać jeszcze przez kilka miesięcy.
Czy warto było szaleć tak?
3. Powiedzenia
Młodzież prześciga się w powiedzonkach typu “szlachta się bawi na koszta nie patrzy” czy “za hajs matki baluj”. Dorosną, będą się tego wstydzić. Taką mam nadzieję. Dorośli zasłaniają się “dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają”, a w większości to niestety ani dżentelmeni, ani nie mają o czym rozmawiać. A z impasu jakoś trzeba wybrnąć. Najłatwiej wyświechtanym sloganem.
4. Savoir-vivre
Według instrukcji dobrych manier pewne tematy są drażliwe i nie należy ich poruszać w obawie przed potencjalnym konfliktem. Religia, polityka, pieniądze. Oficjalnie czy towarzysko o pieniądzach się nie rozmawia, nie i już. Trzeba przy tym jednak zauważyć, że to nie pieniądze są samym źródłem nieporozumień i spięć. Do tego doprowadza nieumiejętnie podjęta dyskusja, a nie sam jej temat.
5. Bogaty? Pewnie ukradł
“Uczciwą pracą to się nie da dorobić”, a “pierwszy milion trzeba ukraść”. W naszym kraju wręcz niemożliwym jest dojść do bogactwa własną pracą, to zawsze układ, łapówki, kombinacje, koneksje, machlojki, mafia, układ zamknięty, rodzina i tak dalej, i tak dalej.
To wspaniała wymówka dla własnej niezaradności i lenistwa. Zauważyliście, że można to usłyszeć z ust tych, którym nic nie wyszło? Nie ciężko pracujących ogólnie, tylko tych, którzy “nie mieli szczęścia”. Jest też klasa średnia, pracująca równie ciężko, ale jednak od nich słyszy się tego zdecydowanie mniej. To nie przypadek. To tylko próba zaleczenia własnych kompleksów.
6. Biedny? Niedojda
Być bogatym jest źle, ale biednym też nie za dobrze. Mimo, iż nie jest się tym paskudnym wyzyskiwaczem prywaciarzem. Bycie biednym, niezależnie od historii danej osoby tożsame jest z byciem nieudacznikiem. Niedorajdą, która zmarnowała życie nic nie osiągając. Ale jak się wzbogacić żyjąc poza układem? No nie da się, cholera.
7. Przechwalanie się
Chwalenie się majątkiem to coś, co skreśla nas w oczach ludzi sukcesu, a imponuje tym, którzy sukcesu nie odnieśli. Zdjęcia z drogimi samochodami, zegarkami, sprzętem czy wręcz samymi pieniędzmi, to norma w dzisiejszych social mediach. Ponad 99% osób nie prowadzi takiego stylu życia oprócz pokazówki. Są osoby z takimi majątkami, jest ich całkiem sporo, ale to odsetek całości. A jeszcze mniejsza część z tych osób pokazuje swoje majątki. I to w inny sposób niż pusty lans. To po prostu widać.
Jest całkiem duża grupa osób, którym to imponuje, nie są to jednak osoby odpowiednie do zawierania poważnych znajomości. Chwalenie się pieniędzmi nie jest dobrze postrzegane i wskazuje na bycie osobą nowobogacką.
Z tej też przyczyny często można spotkać się z zaniżaniem swoich sukcesów finansowych, byleby tylko nie zostać zaliczonym do tej grupy. Wpędza nas to w przesadną skromność.
8. Narzekanie
Narzekanie to sport narodowy Polaków. Choć narzekanie powinno być krępujące dla obu stron, to jest u nas sprytnie wykorzystywane. To słuchający narzekania rozmówca jest wpędzany w zakłopotanie. Tym, że musiał w ogóle poruszyć temat, który tak uwiera jego towarzysza niedoli. Narzekać jest zawsze na co, a to podatki, a to sklepy, a to prywaciarz. Nigdy nasza wina, nie, nigdy. Emocje biorą górę nad rozsądkiem.
9. Pytanie o zarobki
Pytanie o zarobki to niebezpieczne posunięcie. Polacy zawsze żyją w nieustającym niebezpieczeństwie. Przecież może być to próba oceny innej osoby w oparciu o wysokość jej pensji. A może pyta, bo jest ze skarbówki? Wstyd się przyznać do prawdziwej kwoty. Jeśli będzie za duża wylądujemy w worku z prywaciarzem złodziejem, jeśli zbyt niska to wyjdzie, że nas na coś nie stać. Ciężki orzech do zgryzienia.
W paraliż wpędza nas też możliwość zapytania o wysokość zarobków podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Nie chcemy wyjść na materialistów, w końcu liczy się pasja, idea i młody, dynamiczny zespół oraz owocowe czwartki. Pieniądze to tylko dodatek do świetnie spędzanych 8 godzin dziennie.
10. Interesy
Jeśli jesteśmy w towarzystwie, szkoda wchodzić na ten temat. Raz, że może on nie pasować naszym rozmówcom i ich chęci spędzenia tego czasu. Dwa, wyjdzie na jaw, że jesteśmy tym przeklętym prywaciarzem!
Jak przy punkcie Savoir-vivre, należy pamiętać, że jest różnica między rzucaniem kwot, by wzbudzić wokół siebie zainteresowanie, a udzieleniem rady biznesowej, gdy zostaniemy o to poproszeni przez mniej doświadczoną osobę.
11. Negocjacje
Boimy się jak ognia przy dużych transakcjach, w sprawach groszowych podrzynamy sobie gardła. Skąd przekonanie, że skoro cena jest wysoka, to taka właśnie musi być? Nie jest nam obce targowanie się przy okazji kupna mieszkania czy samochodu. Z człowiekiem można się dogadać. W przypadku zakupu w sklepach, ta umiejętność sprowadza się do pytania:
– Jest jakiś rabat?
– Nie ma.
– No trudno, biorę.
Nie o wszystko wypada lub nawet nie warto się targować, ale o wszystko można. Najwyżej usłyszycie odmowę. Gdy wprowadzałem się do mieszkania, szukałem telewizora. Upatrzyłem już sobie konkretny model, wystarczyło przejść się od Euro RTV AGD do Saturna po 2 razy oraz przedstawić sytuację i ofertę konkurencji, by wyjść z telewizorem i zniżką na ponad 1.000 zł. Najtańsza oferta w internecie była droższa o 800 zł. Można? Można. Przepraszam, nie wyszedłem ze sklepu z telewizorem, przywieźli go za darmo.
12. Długi
To, że życie na kredyt jest głupotą mówię nie od dziś. A jednak osób w spirali zadłużenia jest coraz więcej. Dzięki temu miliony rodaków może uprawiać swój ulubiony sport narodowy. Skoro wszyscy narzekają na ratę kredytu i niską pensję to głupio tak mówić, że ma się oszczędności. Może też wezmę chwilówkę? Nigdy nie wiem o czym gadać w towarzystwie, a teraz już wiem.
Kredyt na mieszkanie też jest tajemnicą, ale gdy już wyjdzie na jaw, że taki posiadamy, dziwnym trafem urasta do rangi osiągnięcia. Pożyczyć 3 tysiące na rok to siara, ale pół miliona na 30 lat to już spoko, nie ma problemu.
13. Drobnostkowość
By nie być posądzonym o bycie dusigroszem, często nie upominamy się o zwrot pożyczki. Szkoda nagabywać przyjaciela o oddanie nam 100 zł. Może to zostać odebrane jako przejaw niepowodzenia – nie radzimy sobie bez tych 100 zł. Lepiej cierpliwie czekać, na pewno pamięta. Tylko co to do cholery za przyjaciel, który nie może oddać stówy?
Sprawdź, czy jesteś oszczędny, czy skąpy.
14. Pieniądze to zło
Pieniądze są złe, brudne, odpowiedzialne za całe zło tego świata i szczęścia nie dają. Kto się nimi interesuje ten jest zwykłym materialistą i nie ma żadnych wyższych wartości w życiu. Od pokoleń słuchamy o tym złym prywaciarzu i tak nam zostało. Prywaciarz jest zły, a skoro ma pieniądze to i one są złe. Liczy się rodzina, a on pewnie siedzi sam w tej swojej willi. Buc.
To prawda, pieniądze szczęścia nie dają, ale bieda też nie. Z własnego doświadczenia wiem, że bieda daje całą masę nieszczęść i nie ma w niej absolutnie nic szlachetnego. Pieniądze dają możliwości, chociażby siedzenia ze swoją rodziną w willi. Samotny człowiek nie otoczy się nagle rodziną po przeprowadzce do kawalerki. To nie pieniądze decydują o tym, czy jest sam czy z najbliższymi.
15. Tabu
Z tych wszystkich zakorzenionych przekonań wyrasta potężny temat tabu. Wiele osób czuje się wręcz atakowana, jeśli poruszamy z nimi wątek pieniędzy. Temat ten wzbudza lęk, zażenowanie, agresje. Sprawdź, jakie istnieją fobie finansowe.
Dlaczego nie ciekawość, chęć poszerzania wiedzy, chęć zmian we własnym życiu?
Bo tak nas nauczono. Wpojono nam instrukcje obsługi, którą my mamy wpajać dalej.
Wyjątki
Są na szczęście ludzie, którzy zamiast bać się wszystkiego i słuchać bzdetów, uczyli się wzajemnie szacunku do pieniędzy. A nawet nie tyle do pieniędzy, co do wysiłku włożonego w pracę, by je uczciwie zarobić.
Uczą też swoje dzieci, by nie były finansowymi analfabetami. Chcą, by poruszały się w tym świecie z wiedzą, sprawnością i pewnością, że sobie poradzą. Bo nie jest ważne zdanie obcej osoby tylko to, jak kierujemy swoim życiem.
Dlaczego edukacja finansowa w Polsce nie istnieje i jak zdobywać darmową wiedzę
Nasze pokolenie
Warto pamiętać, że podejście do finansów wynosimy głównie z domu, dopiero potem z wpływami zewnętrznymi. Jako dzieci obserwujemy, jak nasi rodzice radzili sobie finansowo i chłoniemy to pasywnie, do pewnego wieku nas to po prostu nie interesuje. Dopiero w trochę starszym wieku jesteśmy zaciekawieni pieniędzmi i wsłuchujemy się w całe nasze otoczenie.
Jeśli nie wynieśliśmy z domu uprzedzeń i krzywdzących schematów, to łatwiej nam odfiltrować szum społeczny. Zamiast podążać za tłumem, szukamy własnego zdania. I co ważniejsze, nie powtarzamy pustych haseł dalej, ku uciesze gawiedzi.
Mamy szansę przekazać kolejnym pokoleniom, że to nie pieniądze są złe, a ludzie. Pieniądze nie są ani złe, ani dobre. Są tylko środkiem do osiągnięcia celu. To ludzie są źli albo dobrzy i to ludzie mają cele do spełnienia.
Jak rozmawiać o pieniądzach
Po prostu, otwarcie, bez barier. Ale nie nachalnie. Szanując czyjąś granicę prywatności i nie naciskając zbytnio. Ale warto o pieniądzach rozmawiać. Warto budować świadomość jak działają. To na nie pracujemy znaczną część dnia, by jego resztę spędzać w dowolny dla nas sposób.
Jednak pamiętajmy by rozmawiać o nich z osobami zainteresowanymi. Bez przymusu, daj innym czas i miejsce. Zawsze możesz otworzyć się pierwszy, żeby dodać komuś odwagi.
To był długi tekst, jak rozmawiać o pieniądzach napiszę inny, czekaj.
14 Komentarzy
jeszcze w Polsce, to jako tako szło pogadać i ponarzekać. Teraz mieszkamy za granicą i kasa to temat totalne-TABU. Na wsi i tak nas uważają za złodziei i kombinatorów – no bo jak oni się mogli dorobić tego w rok czy dwa. No jednak mogli. masakra
To nie tylko nasz krajowy problem, w zasadzie na całym świecie sprawdzi się choć część tych punktów.
Bardzo ciekawy wpis!
To bogaty- pewnie ukradł, to jest stała sprawa na osiedlowym monitoringu w małych misteczkach-szok!
No ja o tym rozmawiam otwarcie, ale jestem w znacznej mniejszości.
Na szczęcie u nas w domu rozmawiało i nadakl rozmawia na temat pieniędzy.
Bardzo interesujący wpis i temat. Warto zajrzeć np. do Michała Szafrańskiego na blog, który otwarcie opowiada o temacie kasy, czym zjednał sobie sporą publiczność. Ciekawe jak to wygląda w innych krajach…też tabu + kompleksy
Super tekst, super to przedstawiłeś. Ludzie nie pojmują by coś osiągnąć to trzeba w to włożyć mnóstwo pracy, a że ludzie nie znają się na pracy i zajęciach innych to komentują. Negatywnie wytykają, dokładają. Dlatego osoby które nazwę to “do czegoś doszły w życiu” trzymają się z tymi, które są na podobnym lewelu jak one, bo te osoby wiedzą i rozumieją ile to pracy ich to kosztowało. Nadal mamy przekonanie że na pewno ukradł, na pewno wykombinował, albo ma tysiac znajomości wszędzie. Nadal funkcjonuje pogląd że nie mając środków się nie da – po prostu ludzie zamiast wziąć się do pracy narzekają jak to jest trudno coś zrobić, zamiast to coś zrobić. A do tego dochodzi podła zazdrość no bo jak to możliwe, sąsiad nic nie robi i mu się udało…
Nasze otoczenie ma duży wpływ na to, jak sami postrzegamy rzeczywistość. Dlatego trzymając się z marudami łatwiej marudzić, a przebywając wśród zaradnych osób łatwiej sobie radzić z problemami.
U nas w pracy nie rozmawia się o pieniądzach, liczy się to jak kto potrafi pracować, a jak ktoś już mówi otwarcie, to raczej “chwali” się uważając, że zarabia dużo. Często jednak ludzie zarabiają mało i wydaje mi się, że po prostu się wstydzą mówić za ile pracują. Ale skoro im wstyd to dlaczego za takie pieniądze pracują zamiast iść do lepiej płatnej pracy? Wydaje mi się, że nie lubimy gadać o pieniądzach, bo się zwyczajnie boimy, że inni zarabiają więcej.
W ŻYCIU W OGÓLE NIE OPŁACA SIĘ ROZMAWIAĆ O PIENIĄDZACH, A JUŻ NA PEWNO NIE O ZAROBKACH, TO JEST CHORE! To jest całkowicie prywatne i takie powinno zostać, bo wcześniej lub później źle się to skończy. W USA miarą sukcesu jest bogactwo i warto tam o tym mówić, nawet całe sukcesy się napędza ujawnianiem wyników, ale u nich taka kultura i społeczeństwo. A u nas? OJ jak się myliłem, że upływające dziesięciolecia cokolwiek zmienią w głowach motłochu. 90% ludzi jest leniwa, chciwa, podła i zawistna. I to nie tylko u nas, wszędzie, Niemcy, Francja, Hiszpania, wszędzie to samo, gdzie nie byłem. Wszędzie ludzie zazdroszczą. Jak powiesz w rodzinie, że zarabiasz 20 tysięcy miesięcznie, to cie znienawidzą i będą złośliwi już zawsze. Między sobą obgadywać za twoimi plecami. Czeka cie uszczypliwość, złośliwość i krzywe spojrzenia. Bo większość z nich zarabia 1200-4000 netto, to jak to w ogóle możliwe że ty możesz 20 tysięcy netto? Albo jeszcze więcej, jakim prawem?! Tylko czekają na potknięcie, żebyś zarabiał mniej i będą się śmiać, że co, noga się powinęła? he he. A w pracy też nie da się po ludzku, bo jak ty zarabiasz 5 tysięcy a ktoś 3 tysiące na tym samym stanowisku, to już powód do zazdrości, a nieważne że zapieprzasz 2 razy tyle. I konflikt gotowy, albo zmowa i zmyślone donosy, zeby ci tylko ucieli pensje albo wyrzucili. Trzymajcie zarobki dla sibie i nikomu nie mówcie bo to tylko wasza sprawa i niczyja inna, napewno nie obcych. Ja już się na tym przejechałęm i odradzam
Kolejny świetny artykuł który doskonale łączy się z innymi które już napisałeś.
Wystawne wigilie zawsze kończą się marnowaniem jedzenia, a na święta zawsze trąbią o skoku w tzw. “chwilówkach” które są brane na prezenty. Jeśli komuś nie szkoda kasy to mam nadzieje że przynajmniej zanoszą pozostałe jedzenie potrzebującym.
Przyznam że czasami budzi się we mnie ten Janusz z tekstem “pewnie nakradł”, ale najczęściej cieszę się że komuś się powodzi. Jeśli komuś zazdroszczę to nie po złości tylko z myślą że sam chciałbym tak mieć, więc pora na to zbierać. Pamiętam jak kolega z pracy podwiózł mnie takim wypasionym Audi, to cieszyłem się jak dziecko z podgrzewanego fotela i elegancji wnętrza, nawet mi do głowy nie wpadło żeby być zawistny.
Bardzo ciekawe podsumowanie, zaczęłam szukać tu siebie i w sumie nie jestem pewna. Nie gadam o pieniądzach, bo nie mam z kim (ok, gadam z księgowym). Nie mam też zazwyczaj takiej potrzeby. Natomiast nauczyłam się rozmawiać z osobami ze swojej branży o tym, ile zarabiamy i czy możemy osiągać więcej.
Masz rację, rzadko się u nas rozmawia o pienaodzach, chociaż ja stram się z synem rozmawiać czym są pieniądze i jak powinniśmy je szanować
A ja lubię, ale jestem w mniejszosci.