Czy coaching jest większym zagrożeniem dla Twojego życia niż bieganie po zardzewiałych gwoździach? W zasadzie tak, bo w obu przypadkach część populacji nie ma na to naturalnej odporności, ale na tężec można się szczepić.
I w sumie tych coachy dałoby się jeszcze ignorować, gdyby nie to, że zamknięto ich konferencje w Pcimiu dolnym i teraz wszyscy odkryli czym jest internet. Co sprytniejsi oczywiście byli w sieci już od dawna, ale w ciągu ostatnich kilku tygodni wypełzli jak dżdżownice po deszczu.
Wszędzie reklamy i posty sponsorowane. Kup kurs, wejdź na webinar, zapisz się na newsletter, przeczytaj mój ebook. Dojdź do wniosków, do których potrafi dojść każdy 8-latek i zacznij żyć. Co za męczące buły…
Dlaczego coaching ssie
Żeby było jasne, nie mam nic do samorozwoju i bardzo go popieram. Nie ma nic gorszego, niż człowiek, którego mózg zatrzymuje się na pewnym momencie. Wtedy zaczyna się ględzenie o tym, jak to kiedyś było, a teraz to nie ma. Że nasze pokolenie było ostatnim ogarniętym i pozostaje tylko puścić sobie Kombii, kładąc się do grobu, bo świat nie ma już sensu.
Najlepsze oferty bankowe
Kwiecień 2025
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 1.060 zł premii
Lokaty do 8%
Konta osobiste do 800 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,5%
Konta firmowe do 2.200 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Ale można też zacząć zarabiać na takich ludziach, pompując im do głowy tak samo mało wartościowe podejście do życia, jakie się sobą reprezentuje. Ewentualnie sprzedać im bluzę z losowym wyrazem i swoim podpisem. Jednocześnie udając, że nie ma się pojęcia, dlaczego ktoś traktuje nas jak żywe memy.
1. Coaching marnuje Twój czas
Szansa na znalezienie dobrego coacha odpowiada tej na trafienie szóstki w lotka. Może wreszcie Ci się uda i będziesz niezwykle zadowolony, a może nie uda Ci się wcale? Tak czy inaczej, zmarnujesz mnóstwo czasu przekonując się, czy ktoś ma coś wartościowego do powiedzenia.
Niby można z tego wyciągnąć jakieś wartościowe treści, ale nie oszukujmy się. Co dobrego dla swojego życia, związku czy kariery jesteś w stanie wynieść od człowieka, który powtarza to, co Twoje koleżanki z liceum? Ameryki nie odkrywa, powtarza slogany, żadnych osiągnięć nie ma. A nawet jeśli twierdzi, że ma, to nie da się tego zweryfikować.
Możesz marnować czas na pierdoły o odblokowywaniu swojego ukrytego potencjału, trzeciego oka i wewnętrznego czegoś tam, albo zrobić test jaką jesteś pizzą. Wpływ na życie będzie identyczny.
Jeśli chcesz rozwoju, to zamiast tracić czas na bzdury, zajmij się zdobywaniem realnych umiejętności. Nie ucz się pewności siebie, zacznij być pewny tego, co robisz.
2. Coaching rujnuje Twoje finanse
Wspominałem, że kołczowie nie mają żadnych potwierdzonych umiejętności? Mają jedną. Są specjalistami od nawijania makaronu na uszy, choć nie dostają za to gwiazdek Michelin. Każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu jest sprzedawcą.
Mamią Cię sztuczkami sprzedażowymi. Uświadamiają, że jeśli „właśnie dziś” wyłożysz odpowiednią sumę, to dadzą Ci dokładnie to, czego potrzebujesz. Zanim się obejrzysz, na uszach masz tyle, ile księżniczka Leia w Nowej Nadziei.

W większości to zwyczajna maszynka do robienia hajsu bez dawania realnej wartości. Tylko że najwięcej nie zarabia się na jednym dużym strzale. Najpewniejszy zarobek to omotani stali klienci. Ile naprawdę jest wart kurs za 8 tysięcy, ale TYLKO TERAZ za 99 zł?
3. Coaching ryje Ci mózg
Nie jest tajemnicą, że w środowisku zdarza się używać technik manipulacji, presji czy nawet hipnozy. Pomijając jednak skrajne przypadki, najczęściej stosuje się zwyczajne wywołanie euforii. Czujesz przypływ niesamowitej motywacji i chęci do działania.
Taki stan utrzyma się przez kilka dni lub nawet tygodni. Potem uczucie haju zanika, a Ty czujesz się jak przed szkoleniem. Co zrobisz, gdy znów zechcesz poczuć się panem swojego życia? Zapiszesz się na kolejne seminarium sprzedawców marzeń.
Przestajesz racjonalnie oceniać korzyści z wydawanych pieniędzy, dając się nabrać na najprostszy banał. Decyzje podejmujesz w oparciu o emocje. Chcąc zasypać swój negatywny nastrój, argumentujesz sobie, że robisz coś wartościowego. Coś, co przybliża Cię do celu. Jakiego? Oczywiście bardzo ogólnikowego, żaden lewy coach nie nauczy Cię ustalania celów. Wkopałby się na maksa. Bycie bogatym nie jest celem, a marzeniem (banalnym do sprzedania).
Oprócz tego obdzierasz się z samodzielności. Jesteś tak uzależniony od opinii swojego autorytetu, że nie potrafisz podjąć decyzji bez konsultacji lub szukania akceptacji. Najlepiej na prywatnej sesji za ekstra stawkę. A co najczęściej powtarzają coache? Obudź swój potencjał, a poradzisz sobie ze wszystkim. To do czego ich w ogóle potrzebujesz? Do klepania po plecach?
Podobno nikt nie chce mieć młotka, wszyscy chcemy tylko wbić gwóźdź. Nie stań się osobą, która nie wbiła żadnego gwoździa, za to została z drogim młotkiem i potłuczonymi paluchami.
24 comments
Też zauważyłam wzrost różnych kursów w ostatnim czasie, niektóre nawet miały tak dramatyczne obniżki – z kilku tysięcy na kilkaset/kilkadziesiąt złotych. No na pewno taki kurs jest bardzo merytoryczny. Szczególnie, że podobne tematy, jak omawiane na rzekomym kursie, można dostać na wielu blogach. I to za darmo…
Aż mi się przypomniała jedna aferka z zeszłego roku, gdzie jedna blogerka podpierniczyła wpisy innych blogerek (na zasadzie kopiuj-wklej) i sprzedawała za hajs w e-booku, a owieczki kupowały. Jak się mleko rozlało, to mogło się wydawać, że to koniec, źródełko wyschło, ale co? Nieee… Pani zrobiła z siebie jeszcze ofiarę, zaszyła się na miesiąc czy dwa, może trzy, a teraz biznes się kręci od nowa, przy czym oszukane, wręcz okradzione przez nią fanki piszą „ojej, wróciłaś, ale tęskniłam!”
Mimo wszystko ludzie potrzebują właśnie poklepania po plecach. Czasem naprawdę można się zdziwić, jakich pierdół ludzie nie ogarniają i potrzebują usłyszeć je z zewnątrz (słyszałam o pani, dla której ogromną pomocą w wychowywaniu dziecka było to, że psycholog jej doradził, żeby mówiła dziecku, że je kocha, bo wcześniej jakoś jej to nie przyszło do głowy). To stąd popularność tych wszystkich kołczów. To smutne, bo po prostu ludzie są na maksa zagubieni i samotni. A kołcze niestety to wykorzystują.
Partyzantka, jeśli ktoś jest na maksa zagubiony i samotny jak piszesz a ktoś inny za 3 sesje po 300zł, pomoże mu się wyrwać z marazmu to czy On go wykorzystał? Ktoś miał problem, ktoś mu pomógł i wziął za to 9 setek. Adwokat za większe bzdury bierze więcej. Wiele spraw można załatwić przez E-sąd ale adwokat nie mówi „Panie wejdź na stronę i załatw sobie sam”. Wolny rynek. Zgadzam się, z Rafałem, że wszystkie te kołczowe sprawy są opisane w książkach i do ogarnięcia samemu. Ale jak ktoś nie chce robić tego sam, to co ma zostać w czarnej d?
P.S. Dodam, że kiedyś w ramach korporacji byłem kołczem i może stąd takie moje pozytywne nastawienie do tego, dodam, że sam jako klient bym nie skorzystał.
Myślę, że to dość złożone. Na pewno zagubionej osobie dużo bardziej pomoże dobry psycholog, który ma wiedzę i odpowiednie umiejętności i np. potrafi rozróżnić, czy ktoś jest po prostu smutny, czy ma depresję i wymaga leczenia. To pozwoli „wyprostować” sobie wiele spraw w życiu, coaching jest dobry jako chwilowy dopalacz, jeśli na kogoś działają motywacyjne gadki – tak mi się przynajmniej wydaje.
Podzielam tę opinie, dodam, że wielu kołczów jest psychologami.
Mam podobną opinie na temat wielu coachów. Coaching stał się teraz tak modny i tyle ludzi zaczęło się tym zajmować, a wiedzy merytorycznej nie mają praktycznie żadnej, można się tylko nieźle spłukać. I te kursy niby przecenione z kilku tysięcy mam wrażenie, że są wszędzie… strach, cokolwiek kupować.
Bardzo dobrze się Ciebie czyta! 🙂
Klasyczne chwyty sprzedażowe. Gigantyczna obniżka to standard, a odliczający do końca promocji zegar to element presji. Najgorsze są strony z ostatnimi 15 minutami. Nieważne kiedy na nie wejdziesz, zawsze jest ostatnie 15 minut. Dziś, za miesiąc i za 2 lata… To dla mnie najbardziej żałosne.
A tak poza tym, cieszę się, że Ci się podoba 😉
W zasadzie tak, ale z drugiej strony – wolny rynek (jak napisał wcześniej Grzegorz). Ja też sobie nie wyobrażam łykania motywującej papki przez czas „szkolenia” i jeszcze płacenia za to, ale ja nie potrzebuję takich bodźców. Musimy jednak mieć świadomość i uszanować to, że niektórym to jest zwyczajnie potrzebne. Nawet jeśli działa tylko przez jakiś czas i potem znowu „pacjent” leci na szkolenie, to terapie różnej maści i umiejętności psychologów bynajmniej nie trwają krótko i nie należą do tanioszki. Przy założeniu, że ktoś wywali tę kasę i dzięki temu lepiej funkcjonuje, przestanie pić, palić etc., to chyba nie jest takie całkiem do końca szkodliwe? Osobna kwestia, że ci, którzy uznają, że tylko stracili czas, raczej nie mogą złożyć reklamacji 😉
„Ten kurs zmieni Twoje życie! Ale to nie wszystko, mam dla ciebie jeszcze prezent – pińcet procent zniżki! Tylko na tym webinarze możesz kupić ten kurs za jedyne milijon pińcet sto dziewińcet!”… kurs kupiony, przerobiony i co dalej? Nie działa? To przerób jeszcze raz, bo może coś pominąłeś… och, jak ja to kocham! A Facebooka to już mama zalepionego tymi kołczami, którzy wyrośli jak grzyby po deszczu i ich reklamami. Tylko prawda taka, że żyć za mnie nikt nie będzie, ten kołcz nawet nie wie czego mi potrzeba, no bo skąd ma kurde wiedzieć, a ludzie i tak będą kupować, taka prawda… I nic to, że te samochody ze zdjęć nie jego, złoty zegarek koło złota nawet nie stał (w najlepszym przypadku wypożyczony), a koleś, tak, jak słusznie wspomniałeś, nawija jak kumpela z podstawówki, tylko już się przez ostatnie lata nauczył lepiej dobierać słowa i gadać energiczniej 🙂
Ja też muszę wypożyczyć jakąś furę do zdjęć, tylko jeszcze mnie nie stać 🙁 Pewnie zapomniałem przerobić kurs o zarabianiu w internecie.
Coraz trudniej ocenić czy wiedza od danego coacha jest wartościowa czy rzeczywiście jest to makaron nawijany na uszy 🙂 bo nie można jednoznacznie stwierdzić ze wszystkie szkolenia są złe.
Zgadzam sie – ja mam alergię na coaching i coachów.
Każdy spojrzy na to ze swojej strony. U mnie było to tak, że dzięki pewnemu „kołczowi” rozpocząłem swoją drogę do samorozwoju i samoudoskonalania, która trwa już 10 lat. Gdzieś trzeba zacząć. Niektórzy potrzebują takich mentorów aby w końcu przebudzić się z letargu. Coach na początek drogi rozwoju to dobry pomysł i nie skreślałbym bo całkowicie. Pozdrawiam ??
O rany, wreszcie ktoś to powiedział! Coachów ostatnio zrobiło się w Internecie jak mrówek, a to w większości po prostu czyste lanie wody. Jednak drodzy komentujący odczepcie się proszę od kursów on-line. Istnieją takie z faktyczną, rzetelną wiedzą i wartościowym dyplomem, trzeba tylko wiedzieć gdzie je znaleźć.
Kursy rozwijające konkretne umiejętności – jak najbardziej. Kołczing motywacyjny – precz.
Kołczy jak grzybów po deszczu. Ale jak to mówią popyt nakręca podaż wiec coś musi być na rzeczy.
Chyba się uodporniłam na nich, bo nawet ich nie zauważam, albo zupełnie ignoruję 😀 Bardzo podoba mi się Twój tekst, bo bardzo podzielam Twoje zdanie 🙂
Co do cen kursów i niektórych usług, jakiś czas temu była na nie mega promocja. Było to na jakimś portalu (większość po angielsku) , a ceny były naprawdę niskie. I co prawda znam te kursy od innych osób z branży, nie są szczególnie trudne, a z racji tego, że to „marka” liczą sobie kilka razy więcej. Bardzo cenię sobie swój czas i pieniądze, podobnie ze swoimi czytelnikami, dlatego stawiam na relacje oparte na zaufaniu, ale też nie chcę nikogo naciągnąć:-)
Dziekuje za ciekawy artykul. Mysle jednak, ze niektorzy potrzebuja oprzec sie na kims (bo na sobie nie moga) i coach taka role spelnia. Czy to skuteczne? Nie wiem, ale na pewno odpowiada na pewna potrzebe, ktorej osoba nie potrafi spelnic w inny sposob…. Pozdrawiam serdecznie!
Mega fajny tekst. Ja od wielu lat nie przepadam za coachingiem i coachami. Żadnego nigdy nie słuchałam, bo wolę słuchać siebie i dbać o własny samorozwój na moich zasadach. Uważam, że żadnego coacha mi nie potrzeba. Poza tym oni zawsze nie irytowali tą wypacykowaną postawą np. na scenie jako mówca;))))) Dzisiaj rano na ten temat mieliśmy pogawędkę z moim mężem. Zaraz prześlę mu Twój tekst.
Ciesze się, że Ci się podoba Martyna. Koniecznie podeślij męża i powodzenia z nową działalnością 😉
Nigdy nie miałem nic przeciwko coachingowi jak również nie korzystałem nigdy z takich usług. Jakoś tak mam, że motywuje się sam :] , a od zdobywania wiedzy są inne źródła. Niestety prawda jest taka, że gdyby nie popyt nie byłoby coachów. To taka samonapędzająca się machina, bo 80% ludzi którzy w tym uczestniczą i tak nic poza wysłuchaniem swojego mentora nie zrobi nic. Chwilowy przypływ eufori i motywacji który, szybko opadnie.
Hmm czy my czasem nie mamy co roku za darmo takiego coacha w postaci noworocznych postanowień?
Niestety nie będę jak reszta osób komentujących, bo z zawodu jestem właśnie coachem. Tylko u nas jest problem taki, że coachem może być każdy. I część osób – ponieważ stał się to taki modowy zawód, na którym podobno da się łatwo zarobić – psuje imię dobrego coacha. Coaching bardzo dobrze działa w Stanach w Wielkiej Brytanii, ale czy on się kiedykolwiek przyjmie tutaj? Mam obawy. Coaching jest mylony często z : trenerem, mówcą motywacyjnym, mentorem itp tak samo jak psychoterapeuta z psychologiem. W szkole coachów musiałam przejść przez kilkanaście sesji coachingowych – pracowałam nad sobą, czy mi to coś dało – bardzo dużo. Choć przyznam szczerze, zapisując się do tej szkoły – troszkę miałam sceptyczne nastawienie, które z biegiem czasu się zmieniło. Ciężko jest obronić dobre imię coachingu, kiedy niestety właśnie trafia się na popularnego bloga i czyta się właśnie taką opinię. Piszesz ” żadnych osiągnięć nie ma, albo trudne są do zweryfikowania” – racja – może ty na zewnątrz nie widzisz zmiany jaka dokonała się w tej osobie – może na swojej sesji nie pracowała nad tym jak stać się bogatym, tylko dlaczego wszystko przestało mnie cieszyć, albo dlaczego nie potrafię komuś odmówić. To mogą być błahe problemy dla Basi, Kasi, Krysi, ale dla Moniki, która nad tym pracowała jest to wartościowy proces, dzięki, któremu zyskała mnóstwo czasu, bo nauczyła się odmawiać, zyskała cenny czas, postawiła wyraźne granice, przestała czuć się wykorzystywana, i przestała mieć wyrzuty sumienia, że poszanowała swój czas. To taka moja opinia. Nikt nie musi się z nią zgadzać, bo wiadomo, ja jestem tylko coachem, niestety coaching nie doprowadził mnie do zdobycia bogactwa wykorzystując inne osoby.
Masz rację każdy sprzedaje siebie i chce sprzedać się jak najlepiej – ale tak już chyba jest w każdym zawodzie nie tylko coachów. A co do kursów, webinarów – wysypały się jak grzyby po deszczu – to chyba normalne dostosowanie się do obecnych warunków jakie zadziały się przez koronę. Sklepy też prowadzą inny marketing, zachęcają na inne sposoby. Empik wprowadził empik premium, media ekspert – wielkie wyprzedaże itp. Wszyscy jakoś uczymy się i znajdujemy rozwiązania (praca zdalna – co niektóre firmy rozmyślają nad tym, by częściowo już zostawić taki system pracy, bo zauważyli zalety takiej pracy – np zauważyli, że da się w ten sposób, a nie muszą wynajmować pomieszczenia dla pracowników. Rozpisałam się za bardzo. Za chwilę zrobi się z tego drugi artykuł, ale to przez to, że sama bloguje 😉