Każdy człowiek jest kowalem swojego losu, to prawda. Ale co w sytuacji, gdy jako kowal pracujesz w cudzej kuźni, a każdego dnia możesz wylecieć na zbity pysk? Polecisz na skargę do cechu, czy poszukasz innej/nowej pracy?
Strajkują nauczyciele, pielęgniarki, górnicy, rolnicy, frankowicze i właściciele salamander plamistych. Ostatnio wszyscy strajkują. Mam przeczucie, że czytając ten tekst 10 lat po jego publikacji, nic się nie zmieni, może grupy strajkujące. Ale zawsze ktoś będzie głośno krzyczał jak jest mu źle.
Pół Polski wspiera nauczycieli z palcami ubrudzonymi kredą, żądając lepszej edukacji dla swych pociech. Mało kto przejmuje się górnikami ubrudzonymi węglem, żądając, by nie ginęli w kopalniach. Przecież mają trzynastki, Barbórkę i dostają węgiel na zimę. Nie obchodzą nas rolnicy i właściciele salamander plamistych. Newsy o nich nikogo nie elektryzują. I nie muszą. Nie ma żadnego obowiązku przejmowania się losem rolników, nauczycieli, górników czy osób spłacających kredyt we frankach. Wszystkie te grupy łączy jedno – Ktoś decyduje o ich życiu.
Najlepsze oferty bankowe
Grudzień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 1.100 zł premii
Lokaty do 7,6%
Konta osobiste do 1.100 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,1%
Konta firmowe do 2.200 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Nauczyciele mają pensje dyktowane przez rząd. Górnicy przez spółki wydobywcze, czyli też przez rząd, który jest większościowym udziałowcem. Ludzie zadłużeni we franku są podporządkowani kursowi waluty, ale dla zasady też będą obwiniać rząd. Może to być też szef prywaciarz, ale najłatwiej zwalić na rząd. A pamiętasz kto go wybiera?
Bardzo łatwo jest pokazać na kogoś palcem i krzyczeć, że to jego wina
Że my, to biedne myszki, jedynie trybiki w wielkiej machinie systemu. I wszystko się na nas zwaliło, a decyzję podjął ktoś za nas. A kto decydował się zostać rolnikiem, górnikiem, nauczycielem albo brać kredyt w obcej walucie? Czy ktoś do kołyski włożył Ci kilof, dziennik albo salamandrę? Nawet jeśli, to jakie to ma znaczenie? Jesteś dorosłym człowiekiem w wolnym kraju i możesz dowolnie wybrać co ze sobą zrobisz.
Decydując się obrać pewną drogę, godzisz się na jej dobre i złe strony. Nie tylko blask reflektora, ale też ciemność poza nim.
Skończyłem filologię angielską i mogłem wybrać specjalizację nauczycielską jak większość moich znajomych z roku. Nie wybrałem, bo wiedziałem co się z tym wiąże. Oni wybrali i pożałowali, jedna koleżanka została nawet nauczycielką, chyba na rok. Zrezygnowała. Inna od lat daje korepetycje, ale na pracę w szkole w życiu się nie zdecyduje. Co usłyszysz od obrońców uciśnionych nauczycieli? Że do tej pracy trzeba mieć powołanie. Nie przeczę. Tylko czy powołanie nie znaczy posiadania daru do pewnej drogi życiowej, którą wykonuje się z pobudek altruistycznych, a nie finansowych? Nie oszukujmy się, że ktoś zostaje nauczycielem, bo liczy na zbicie fortuny.
Ile jeszcze razy będziemy widzieć marsze ludzi oszukanych przez kurs walut? Rozumiem ich ból i to, że są na granicy bankructwa itd. Szanuję tych, którzy walczą o wykreślenie z umów podejrzanych zapisów. Gardzę tymi, którzy chcą dopłat na swoje konto. Mam dla nich współczucie, bo to naprawdę ciężka sytuacja i nie cieszy mnie cudza krzywda. Ale ich nie oszukał kurs walut. Nie jest to coś ściśle określonego i w 2020 roku cały kredyt uda się spłacić jedną monetą dwuzłotową. A część frankowiczów tak właśnie myśli, że kurs miał być niski. Jak to się stało, że jest inny? Biorąc kredyt na 30 lat w obcej walucie na serio ktokolwiek myślał, że kurs będzie niezmiennie korzystny? To nazywa się ryzykiem walutowym i powinno być pierwszą myślą jaka przyjdzie Ci do głowy. Trzeba mieć świadomość, że może już nie być taniej, a nawet wielokrotnie drożej. Nikt nie powinien im dołożyć nawet grosza, a zmusić do obniżenia poziomu życia i oszczędności. Co innego wykreślenie z umowy zapisów, które nigdy nie powinny się w niej znaleźć i ponowne przeliczenie.
Kupiłem akcje na giełdzie od 212 zł, aż do 484,50 zł i zamiast sprzedać po 548 zł, trzymałem aż spadły do 268 zł. Złamałem się tuż przed wystrzałem na 400 zł. Czy mam wyjść na ulice z transparentem, spalić kilka śmietników i obrzucić budynek giełdy pomidorami? Nie, miałem pojęcie co robię i jakie jest ryzyko. Zamiast szukać winy na forach krzyczących, że miało być po 700 zł, przyjąłem do wiadomości, że to ja nawaliłem. Nikt inny. Pogodziłem się z tym, ze swoją winą. Bo nikt nie podejmował za mnie decyzji kiedy mam kupować, a kiedy sprzedawać. Straciłem sporo kasy, przez własne decyzje. Ty też decydujesz gdzie pracujesz lub jaki bierzesz kredyt.
Niektórzy po prostu lubią być zależni od innych
Nie muszą myśleć co robić, dostają gotową instrukcję i tylko ją wypełniają. Nie winię ich za to, to też sposób na życie, w wielu wypadkach nawet całkiem niezły. Tylko jak coś pójdzie nie tak, to niech nie udają męczenników systemu, co to ich cały świat zrobił w bambuko. Jak bierzesz jakieś rozwiązanie ze względu na jego plusy, miej też odwagę wziąć na klatę jego minusy.
Moje studia się skończyły. Nie wybrałem drogi nauczyciela, ani kredytu we frankach. Ostatnio zwolniłem się z pracy, bo szef nie będzie decydował, że dziś mój dzień będzie zjebany od samego rana.
Można całe życie trzymać się jednego wyboru i liczyć, że wszystko się jakoś ułoży albo można coś zmienić. Oddać los w cudze ręce, albo wziąć w swoje własne. Nie kłócić się o to, ile mają płacić, tylko zarobić w inny sposób. Szef decyduje jaką dostaniesz wypłatę, a bank o wysokości raty. Ale to Ty wybierasz miejsce pracy i bank, w którym bierzesz kredyt.
Oddajesz kontrolę nad częścią życia komuś innemu, dobrze wybierz komu.
5 Komentarzy
Oo, to co teraz planjuesz po rzuceniu pracy? Masz już coś nowego?
Od miesiąca sobie odpoczywam. Na razie bez konkretnych planów, ale mam kilka rzeczy na oku. Póki co skupiam się na blogu 😉
Bierzesz sprawy w swoje ręce i idziesz do przodu. To jest fajne. Pokazujesz, że proaktywność jest bardzo ważna. Ja pójdę jeszcze dalej bo nawet pracując dla szefa nie musisz mieć zjebanego dnia tylko dlatego, że szef tak chce. Masz wpływ na reakcję jaką wybierzesz a nie okoliczności zewnętrzne. Inaczej będąc wolnym od wszystkiego może się zdarzyć, że nie będziesz panem sytuacji. Czasem wystarczy zwykły korek uliczny by kogoś wytącić z równowagi i czy wtedy taka osoba jest panem sytuacji czy to sytuacja ją dominuje?
Gdy masz zły dzień, bo tak odbierasz sytuację, to jedno. Gdy szef chce Ci celowo popsuć dzień, bo takim jest człowiekiem, to drugie. I o to mi właśnie chodziło. Ale tak, rozbija się o to, jak odbierasz sytuację i decydujesz o reszcie. W pewnych sytuacjach nie masz kontroli. Albo się godzisz, albo odchodzisz. Szkoda życia.
Nauczycielem nie jestem, chociaż pracuję w szkole. I jak słyszę takie głupoty, to mi się nóz w kieszeni otwiera. Owszem, do niektórych zawodów trzeba mieć powołanie – ale dziwnym trafem powołaniem nie zapłace za mieszkanie. W pobliskich mi sklepach też nie trzymmują takiej waluty. Co boli mnie najbardziej, pracując na kasie, bez wyksztacenia, zarabiasz więcej, niż ludzie po studiach, kurach i szkoleniach. I nie mam tu na myśli wyłącznie nauczycieli – ale taże pielęgniarki, ktre dymają po 20 h na dobę; górników, którzy narażają życie; lekrzy, którzy są za cudze życie odpowiedzialni.
I gadanie pt. „jak się nie podoba, to zmień zawód” jest conajmniej nie fair – bo serio, co zrobimy, jako społeczeństwo, gdy wszystcy faktycznie rzucą swoje prace? W naszym państwie na swoje też się iść nie opłaca – od przeszło 2 lat prowadzę firmę i samych składek i podatków płacę 7-8 tys miesiencznie