Jest taki cytat: “Jeśli robisz to, co kochasz, nie przepracujesz ani jednego dnia”. Nie do końca się z nim zgadzam, bo żeby zarabiać przyzwoite pieniądze z tego, co się lubi, trzeba robić jeszcze masę rzeczy, których nie lubi nikt.
Dlatego jeśli uwielbiasz piec chleb, to nie otwierasz piekarni. Inaczej czeka Cię przyswojenie przepisów, ogarnianie księgowości, poganianie dostawców i marketing. Do tego nagłe kontrole sanepidu i tłumaczenie ludziom, że nie masz wydać grosza. W całym tym bałaganie nie ma już czasu na robienie pieczywa. Dlatego zamiast otwierać piekarnię, zatrudniasz się jako piekarz w cudzej. Wtedy zarabiasz mniej niż chciałeś, połowę czasu pieczesz chleb, a połowę biegasz między kasą i mopem, prawdziwe oblicze szefa poznając po pierwszym zgrzycie.
Nie zniechęcam Cię do żadnej opcji. Bo ten pierwszy etap we własnej działalności przechodzą wszyscy. Otwierają piekarnie, by przekonać się, że będą robić wszystko, tylko nie zajmować się wypiekami. Dopiero później stać ich na pracowników, którzy wykonają za nich nieinteresujące zadania. Uczą się zarządzania czasem oraz zadaniami. I dopiero wtedy mogą oddać się eksperymentom nad pieczywem ze skórką tak chrupiącą, jak ego mężczyzn zarabiających mniej od swoich żon.
Najlepsze oferty bankowe
Październik 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 7,5%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,1%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Nie zniechęcam Cię też do zatrudniania się u kogoś, bo zawsze trzeba przerobić kilku słabych pracodawców, by trafić na tego dobrego. Ewentualnie odbyć kilka słabych rozmów, by wyraźnie ustalić granice. Mimo tego, nadal nie będziesz całymi dniami robić tego, co kochasz i to z bardzo prostych przyczyn:
- Za mało klientów – Mało pieczenia chleba, więc wykonujesz jeszcze inne obowiązki dla zabicia czasu i optymalizacji kosztów.
- Za dużo klientów – Tak dużo pieczenia chleba, że pracujesz jak na taśmie produkcyjnej, gdzie nie ma mowy o żadnej realizacji pasji.
- W jednym i drugim przypadku najwięcej klientów chce ten najgorszy chleb, który ekscytuje Cię równie mocno, co meksykańska trzecia liga siatkówki plażowej. Mężczyzn.
Nie znaczy to jednak, że nie dasz rady dobrze zarabiać, robiąc to, co lubisz. Nie jest problemem spotkać sklepy z wyszukanym pieczywem, można do tego dojść albo się tam zatrudnić. Mówię Ci o tym, bo ogromny odsetek ludzi zatrzymuje się na etapie pierwszych trudności. Zamiast podjąć ryzyko i działanie, które przybliżą ich do pragnień, decydują się na przeciętność w imię zasady “chujowo, ale stabilnie”. Bojąc się porażki, oddają potencjalny sukces walkowerem.
Pasja w ich pracy bardziej przypomina to, co przeżywał Jezus na Golgocie niż zadowolenie z życia. Jak nie wiesz o czym mówię, bo nie czytałeś Biblii (ja też nie), to obejrzyj film Mela Gibsona. Zastanów się, czy biczowanie i noszenie krzyża, nawet metaforycznie, to zabawa, którą będziesz świetnie wspominać na starość.
24 Komentarze
Ja również nie zgadzam się z podanym cytatem, bo jeśli zaczniemy zarabiać na tym, co lubimy, to zwykle staje się to naszym obowiązkiem i tracimy całą przyjemność z naszej pasji. Nie mówiąc już o tym, co wspomniałeś – że będziemy musieli się zająć całą masą zupełnie nieprzyjemnych rzeczy, żeby faktycznie nasz biznes mógł zarabiać.
Cenne wskazowki do przemyslenia. Szczegolnie teraz. Ja bardzo dlugo myslalam, ze praca musi byc pasja i bez tego ani rusz. Teraz widze, ze dobrze jak jest, ale to nie wystarczy, zeby byc usatysfakcjonowany a przede wszystkim prowadzic dobrze dzialajacy biznes. Pasja musi byc, ale tez wytrwalosc, determinacja, elastycznosc. Trzeba co jakis czas weryfikowac swoje cele, priorytety, patrzec gdzie zmierzamy i czy to naprawde jest to czego chcemy.
Ja również nie do końca zgadzam się z tym powiedzeniem, chociażby z tej prostej przyczyny, że jeśli robisz coś z pasją i w dodatku jest to Twoja praca, to poświęcasz jej naprawdę dużo czasu, serca i środków finansowych, żeby ją rozwijać. Naiwny ten kto myśli, że jak masz swój własny biznes, choćby był Twoją najpiękniejszą pasją, to masz full czasu. Wręcz przeciwnie.
No ja zarabiałam na pasji do czasu koronawirus, ale teraz mam kłopot.
Bycie szefem ma swoje plusy, ale są też minusy, takie jak to że ciągle myślisz o swoim biznesie, tak naprawdę ciągle jesteś w pracy. Na etacie zrobisz swoje i idziesz do domu, no ale kasa gorsza. To kwestia wyboru
Jestem w trakcie kształcenia się z dziedziny, która jest moją pasją czyli język hiszpański. Chciałabym pracować z tym językiem i sądzę, że miałabym świetną zabawę. Dlatego uważam, że to czy praca z pasją będzie nasz cieszyć, to zależy od naszej pasji i jak podejdziemy do pracy.
Dla mnie praca z pasji zależy od naszej pasji bo nie każda praca będzie bezpośrednio połączona z naszą pasją. W moim przypadku moja praca będzie polegać na ciągłym używaniu języka, który jest moją pasją.
Myślę że sztuka tkwi w znalezieniu balansu pomiędzy jednym i drugim oraz zrozumienia że zarabianie na swojej pasji to nie tylko przyjemność. Niestety wielu tego nie kuma, podobnie jest z przekonaniem o zakładaniu własnej działalności „będę szefem sam sobie” – nic bardziej mylnego, szefem staną się Twoi klienci, a obowiązków przybędzie. Wtedy tak jak piszesz przychodzi rozczarowanie i ludzie się poddają, bo przecież miało być tak pięknie. To też efekt zakrzywienia postrzegania sukcesu, który dziś przez social media wydaje się tak łatwo osiągalny. P.S. Teraz zauważyłem banner jasona hunta gratuluje. Pewnie nie raz mieliśmy się na webinarze Tomka ?
Pewnie tak, byłem na każdym do tej pory 😉
Dobrze napisane 😉 Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z całej tej biznesowej otoczki z którą trzeba się uporać.
Na pewno trzeba się rozwijać. Stanie w miejscu nie ma sensu, życie jest na to zbyt krótkie.
Myślę, że jeżeli coś jest naszą faktyczną pasją, to jesteśmy w stanie wiele dla niej poświęcić. W moim przypadku moja pasja, czyli języki obce od momentu, kiedy stały się one moją pracą, wydają mi się być jeszcze bardziej pociągające. Kwestia podejścia — ciężko jest żyć lekko. Trzeba czasem wyrobić w sobie ten purytański etos pracy i działać mimo przeciwności losu. Wtedy pasji będącej pracą bliżej do Robinsona Crusoe niż Biblijnej pasji Jezusa, a to już o niebo lepiej. 😉
Święte słowa 🙂 Uwielbiam gotować. Zatrudniłam się w restauracujnej kuchni. Tam to dopiero trzeba było zapierdalać… A zarobione piniondze Panie nie były tak ciężkie jak praca 😉 Rzuciłam to w pyry, gdy właśnie miałam okazję dość dotkliwie poznać oblicze mojego szefa 🙂 Od lat słyszę od ludzi, że tak dobrze gotuję, powinnam założyć restaurację. Nic bardziej mylnego! W prowadzeniu restauracji jest bardzo mało gotowania. Pomijam fakt, że tak, jak wspomniałeś – miałabym fantastyczne dania w menu, ale i tak by brali schabowego czy coś innego, co najbardziej przypomina kebaba. Ale! Wszystko można jakoś obejść, zawsze jest to “trzecie” wyjście z sytuacji. U mnie to był blog kulinarny. Też trzeba czasem zrobić coś, na co się nie ma ochoty, czego się nie umie, ale źle nie jest 🙂
Blog to jakieś rozwiązanie, ale niech nikt sobie nie myśli, że czeka go tylko pisanie tekstów i zarobki czołówki 🙂 Swoją drogą, jak tam Twój e-book o tanich potrawach?
aaaaajjjj… e-book tak, jak wyjścia w czasie kwarantanny… Niby pamiętam co to jest, ale jakoś tak nie działa 🙂 Ale to dobrze. Oderwałam się totalnie od tematu i nagle mnie oświeciło. Idzie jak po grudzie, bo popełniam ten sam błąd, który popełnia wielu blogerów przy pisaniu bloga – chcę zrobić tak, żeby każdemu się podobało, żeby było tak super ekstra jak u Elizy Wydrych czy Oli Budzyńskiej, a jak się okazuje, nie tędy droga. Zmieniłam koncepcję o 180 stopni, szczególnie biorąc pod uwagę to, co zadziało się w międzyczasie na moim blogu (ale to dłuższa historia). Zatem przeredagowuję pierwsze 2 działy po raz enty (oby przed-przed-ostatni) i jadę dalej… No i zachęca promka na Affinity Publisher, 50% taniej. Podobno super alternatywa dla Adobe, więc czas się spiąć ze wszystkim, jeszcze raz rozplanować prace i brać się za robotę z podwójnym ogniem! 😉 A jak tam Twój produkt? Tobie kwarantanna planów nie pokrzyżowała? A może przeciwnie, wyszła na korzyść? Co do prowadzenia bloga… Chyba każdy bloger, który ot tak sobie założy ten swój “pamiętniczek” myśli, że to tylko pisanie i odpowiadanie na komentarze. Szczególnie, jeśli jeszcze otworzy tego bloga na darmowej platformie, gdzie nie musi opanować technikaliów, kodów, srodów itp… A potem przejdzie na swoją domenę, serwer i… ups, ale ja nic nie wiem! A na koniec wchodzi ono, całe na biało, zarabianie! I teraz płacz i lament, bo miały być kokosy, a jakoś ich nie ma. Google płaci za reklamę tyle, co kot napłakał, agencje niewiele więcej, a najlepiej robić wszystko w barterze (który często nie jest opłacalny). I to właśnie ten moment, kiedy faktycznie czas poznać czym jest praca blogera… Bo niestety blogowanie, a praca jako bloger to jednak dwie różne sprawy 🙂
Mój produkt poszedł w odstawkę, to nie jest odpowiedni czas, żeby go wydawać, ale też nie jest gotowy, więc to żadna strata. Za to na czas nieokreślony muszę przesunąć 3 cykle artykułów, przy których liczę na współpracę, za to może do przodu ruszy czwarty. Także plany zmieniły się bardzo, ale nie mówię, że na gorsze.
Super, że masz na uwadze coś takiego jak “odpowiedni czas” 🙂 Sama w krzynce mejlowej jeszcze niedawno znajdowałam pierdylion “prezentów”, czyli zniżek na produkty, których w ogóle nie potrzebuję, ale które, wg autora są mi niezbędne w obecnej sytuacji 🙂 Trzymam więc kciuki za czwarty cykl!
W obecnej sytuacji gospodarczej może nie tyle byłoby to nie na miejscu, co raczej nie przyda się aż tak wielu osobom, jak po uspokojeniu. Nie lubię wciskania produktów za wszelką cenę i udawania, że “musisz to mieć”. Poczekam, nie spieszy się, jeszcze trochę kasy mam i z głodu nie umrę 🙂
Do glowy przychodzi mi przyklad artystow, ktorzy zyja (jesli im sie udaje) ze swoich pasji i jest im z tym dobrze:). Ale nie kazdy ma dusze artysty i nie kazda praca jest tworzeniem… Pozdrawiam serdecznie!
Ja mam kilka 🙂
Czyli Nie ma ze jest bedzie latwo, ale podobno caly smaczek tkwi w drodze, w tym, czy idziemy po niej z przyjemnoscia i czy potrafimy znalezc w niej cos, co sprawia nam przyjemnosc. A robiac prace, o ktorej marzylismy, trudno jednak stale skarzyc sie na swoj los, wiec pewnie tez taka droge zawodowa przechodzimy z wieksza przyjemnoscia.To przynajmniej w teorii. Pozdrawiam serdecznie Beata Redzimska
Zgadzam się, ze oprócz tego, co się lubi, trzeba robić masę rzeczy, których się nie lubi. Ale nie wydaje mi się, żeby było to problemem, jeśli to, co lubimy, zajmuje więcej czasu i daje nam dużą satysfakcje. Czasami sobie myślę, ze niektórzy robią tylko to, czego nie lubią (dlaczego to robią? przecież zawsze mamy wybór), wiec i tak mamy szczęście. A potem, kiedy już będzie można, dlaczego nie wydelegować tego, czego się nie lubi, innym osobom? Pozdrawiam!
Moją pasją jest pisanie i pomaganie innym w rozwiązywaniu problemów. Nie pamiętam dokładnie od kiedy, ale zawsze ludzie zwracali się do mnie z jakąś poradą I stwierdziłam, że blog byłby doskonałym pomysłem, by dzielić się swoją wiedzą i mogłabym w ten sposób pomóc pomagać większej liczbie osób. Faktycznie tak jest, dostaję bardzo dużo miłych informacji zwrotnych, gdzie przez moje artykuły ludzie dziękują mi za to, że mogę w swoim życiu dokonać zmiany. Jest dla mnie bardzo cenne!
Feedback bardzo motywuje do dzielenia się kolejnymi treściami 🙂