Chciałeś kupić nowe spodnie, a wróciłeś z kilkoma koszulami, butami i dywanem? To klasyczny przykład ulegania efektowi Diderota. Opowiem Ci o nim i przedstawię 15 rad, jak się przed nim bronić.
Skąd wziął się efekt Diderota?
Denis Diderot to francuski pisarz i filozof żyjący w latach 1713-1784. Większość życia upłynęła mu w biedzie, jednak w wieku 52 lat dostał niesamowitą szansę. Caryca Katarzyna II Wielka zaoferowała mu całkiem duże pieniądze w zamian za jego bibliotekę. Ofertą było 50.000 franków, a do tego został opiekunem tej biblioteki. Interes życia.
Jak można dowiedzieć się z jego dzieła “Żale nad starym szlafrokiem” nie był to jednak najlepszy interes. A przynajmniej Diderot nie potrafił z niego skorzystać.
Sam efekt Diderota dokładnie zbadał i opisał kanadyjski antropolog Grant David McCracken w 1988 roku. Zaobserwowanie tego zjawiska trwało 200 lat, nie mamy tyle czas dlatego przejdźmy do rzeczy.
Czym jest efekt Diderota?
Denis Diderot po otrzymaniu pieniędzy od Katarzyny II Wielkiej postanowił wymienić swój szlafrok. Gdy już go miał, zauważył, że jego łachmany nie pasują do wytwornego nabytku. Stopniowo wymieniał więc coraz więcej rzeczy, by pasowały do siebie.
”Mój stary szlafrok stanowił jedno z otaczającymi mnie gratami. Z krytym słomą krzesłem, drewnianym stołem, wyszywaną tkaniną, sosnową deską, podtrzymującą kilka książek, z kilku zakopconymi sztychami bez ram, przyczepionymi na rogach do tejże tkaniny, pomiędzy tymi sztychami kilka zawieszonych gipsów tworzyło wraz z moim starym szlafrokiem najbardziej harmonijny obraz ubóstwa.”
Żale nad starym szlafrokiem
Stare, kryte słomą krzesło zamienił na fotel obity marokańską skórą. Jego biurko ustąpiło drogiemu stołowi. Chodnik wymienił na dywan prosto z Damaszku. Nad kominkiem umieścił lustro, dostawił zegar, rzeźby i tak dalej. Mechanizm równie prosty co destrukcyjny.
Z racji tego, że były to przedmioty drogie, gotówka szybko znikała. W ten sposób dążenie do spójności estetycznej pogrążyło finansowo Diderota.
Efekt Diderota czy inflacja stylu życia?
Inflacja stylu życia polega na zwiększaniu wydatków wraz ze wzrostem dochodów. I ten przypadek nie był inny. Nagły zastrzyk gotówki spowodował równie nagłe problemy. Nie jest to jednak do końca to samo.
Inflacja stylu życia nie zawsze polega na dopasowywaniu do siebie różnych elementów naszego otoczenia. Może to być delikatne podnoszenie standardu całości wydatków, jak np. droższe dania w restauracji czy większy pakiet usług. Te części składowe mogą, choć wcale nie muszą być ze sobą połączone.
Najlepsze oferty bankowe
Wrzesień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 6,1%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,2%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Efekt Diderota pojawia się, gdy chcemy podciągnąć poziom całej kategorii. Można to zauważyć podczas remontu. Nowa kuchnia będzie się prezentować świetnie na tle starego salonu. W takim razie on też musi przejść przemianę. I tak z każdym pokojem, aż orientujemy się, że zrobiliśmy remont generalny całego domu z powodu cieknącego kranu.
Inflacja stylu życia to proces stały i towarzyszący nam zawsze. Efekt Diderota może być wydarzeniem jednorazowym, choć równie rujnującym nasze finanse.
Efekt Diderota to impulsywne zakupy
Ten punkt mówi sam za siebie. Gdy jesteśmy w sklepie po jedną rzecz, właśnie pod wpływem emocji kupujemy inną: “szkoda mieszać kolekcje”, “wezmę od razu coś pasującego”, “nie będę musiał później szukać”.
- Nowa sukienka? Rozejrzysz się za butami, torebką i jeszcze jakąś bransoletką.
- Wybierasz garnitur? Musisz mieć też buty, pasek, koszulę, krawat i spinki.
- Do wymarzonego telewizora przyda się porządne kino domowe, odtwarzacz z najwyższej półki i może jeszcze konsola.
Widzisz o co chodzi.
Te wydatki nie były zaplanowane ani przemyślane. Pod wpływem impulsu i chęci dopasowania do siebie wszystkiego podejmujesz decyzje, których możesz później pożałować.
Wisienką na torcie są specjalnie przygotowane w sklepach zestawy. Kup 3 rzeczy w cenie 2 – to czysta oszczędność prawda? Wręcz przeciwnie. Przyszedłeś po 1 produkt, a nie po 3. Nawet jeśli kupisz je taniej, to w rezultacie tracisz. Zapłacisz za coś, czego nie potrzebowałeś.
Jak bronić się przed efektem Diderota?
Mimo, że sam efekt Diderota jest często niezauważalnym zjawiskiem, to stanowi poważne zagrożenie dla Twojej sytuacji finansowej. Jak zwykle nie zostawię Cię na lodzie i podam kilka sposobów na zmniejszenie lub wyeliminowanie jego wpływu.
1. Zdrowy rozsądek
Zaufaj mu i nie kieruj się emocjami. Impulsywne zakupy służą tylko sprzedawcom. Tobie, chłodna kalkulacja. Masz być zadowolony ze swojego zakupu przez długi czas, a nie tylko przez chwilę.
2. Planuj zakupy
Zanim zaczniesz wymieniać wszystko w zasięgu wzroku zacznij zastanawiać się, co tak naprawdę musisz wymienić. Podchodząc do tego jak do planu zdziałasz więcej niż pozwalając ponieść się chwilowej podniecie.
3. Lista zakupów
Skoro już zaplanowałeś zakupy, to weź listę i się jej trzymaj. Jeżeli zwiedzasz centrum handlowe tylko pamiętając co masz kupić, pamięć spłata Ci figla. Trzymaj się swoich ustaleń. Dla własnego dobra.
4. Ustal budżet zakupów
Jeśli szukasz kurtki do 300 zł, to odpuszczasz tą za 500 zł. Dzięki temu kupujesz rzeczy w swoim zasięgu i nie nadwyrężasz budżetu domowego. Jeżeli jednak bardzo się na nią uparłeś, poczekaj chociaż na przecenę. Kupić to samo, tylko taniej to nie wstyd.
5. Ustal kwotę spontanicznych zakupów
Wiesz, że nie możesz się powstrzymać jeśli coś nieplanowanego wpadnie Ci w oko? Kup to, ale tylko do pewnej kwoty. Jeżeli zakup był nieplanowany, niech zmieści się w kwocie 50 zł, 100 zł lub dowolnie innej wybranej przez Ciebie. Kwotę ustalasz przed wyjściem na zakupy, nie po zobaczeniu dodatkowej rzeczy. Dzięki temu unikniesz naginania samego siebie.
6. Nie zwiedzaj sklepów
Mając konkretną listę zakupów dokładnie wiesz czego potrzebujesz. Wycieczka po galerii przybliży Cię jedynie do zbędnych wydatków. Nie wpadniesz na nic, czego potrzebujesz. Gdybyś czegoś naprawdę potrzebował, wiedziałbyś o tym.
7. Wymieniaj rzeczy na podobne
Jeżeli chcesz zmienić szlafrok, niech choć trochę pasuje do reszty rzeczy. Unikniesz dzięki temu kosztownej wymiany całej garderoby jak Diderot.
8. Zanim kupisz, sprzedaj
Masz już nową rzecz i chcesz wymienić resztę? Najpierw ją sprzedaj, a potem kup nową. Jestem po remoncie mieszkania i wymieniam meble w swoim pokoju. Gdybym kupił nowe od razu, stare zajmowałyby mnóstwo miejsca. Najpierw sprzedaje stare, a potem kupuje nowe. Odzyskuję część pieniędzy, a często również doczekuję się spadku cen produktów, które mnie interesują.
9. Zainwestuj w jakość
Jeżeli już coś masz wymieniać, to na lepsze, a nie na gorsze. Nie musisz wybierać niczego z najwyższej półki, ale też nie dopuść do sytuacji, w której za rok znów będziesz zmuszony wymieniać sprzęt, ze względu na jego awarię.
10. Poczekaj
Według nieznanej grupy amerykańskich naukowców wystarczy 15 minut, aby uświadomić sobie, czy zakup jest chwilową zachcianką, czy świadomym wyborem.
11. Nie ulegaj presji
Bądź niewrażliwy na presję otoczenia i nie staraj się na nikim zrobić wrażenia. Pełny portfel jest ważniejszy od chwilowego uznania znajomych.
12. Rzeczy Cię nie definiują
Posiadane przedmioty nie decydują o tym, kim jesteś. Nie staniesz się bardziej wartościowym człowiekiem, bo masz droższy zegarek. Nie goń za sztucznym statusem społecznym.
13. Płać gotówką
Płacąc kartą nie widzisz ile znika z Twojego konta. Przekazując sprzedawcy gotówkę uaktywniasz w swoim mózgu obszar odpowiedzialny za ból. Podobno wiedzieli to już jaskiniowcy.
14. Przelicz wydatek na czas pracy
Ile kosztuje nieplanowany wydatek? Czy gdybyś musiał właśnie teraz go odpracować miałbyś ochotę spędzić dodatkowe kilka godzin w pracy? Sprawdź wartość wysiłku włożonego w zarobek na dany przedmiot i sam zadecyduj czy warto.
15. Po prostu nie kupuj
Wychodząc ze sklepu bez niczego zawsze boisz się czy bramka będzie piszczeć? Może zapiszczeć nawet jeśli coś kupisz. Wyjście ze sklepu bez kupienia czegokolwiek jest całkowicie w porządku.
Pomijam radę o pytaniu samego siebie “dlaczego chcę to mieć?”. Jeśli nie wiesz, to nie stosujesz żadnej z metod. Po prostu nie kupujesz. A jeśli potrzebujesz dużo skuteczniejszych metod okiełznania swoich finansów, sprawdź mój darmowy cykl edukacyjny Podstawy Finansów i widzimy się w następnym artykule.
7 Komentarzy
Obserwuję, że efekt Diderota zdarza mi się zaobserwować, gdy przeglądam IG. Na szczęście zdrowy rozsądek, racjonalizm i świadome myślenie, w porę go hamuje. 🙂
Instagram to w ogóle festiwal sprzedaży, a haków na zdjęciach są dziesiątki. Może kiedyś zrobię z tego oddzielny artykuł 🙂
Udaje mi się póki co unikać tego efektu, ale dzięki,bo nie słyszałam o Diderocie wcześniej.
Totalnie stosuję listę zakupów, czekanie i przeliczanie na godziny pracy! Działa =)
Szczególnie chętnie odniosę się do pkt. 10, 11 i 15. Choć wszystkie uważam za słuszne, tak te trzy są mi specjalnie bliskie. Ad. 10 – sama jak jestem np. w sieciówce na zakupach, albo tym bardziej w second-handzie, w którym wszystko wydaje się być okazją życia, to chwytam wieszak z produktem, który do mnie krzyczy “bierz mnie, teraz, już!” i włóczę się przynajmniej kilka minut po sklepie. Zanim pójdę do kasy, to spoglądam sobie spokojniejszym już okiem, budzi się powoli zdrowy rozsądek i minimum krytycyzmu, więc dopiero teraz jest czas na podjęcie decyzji czy biorę, czy nie. Nie raz ta metoda uratowała mi portfel! Ad. 11 i 15 – pisiontyósmy raz zaczynam kolejne podejście do rozdziału dotyczącego złych nawyków i tego, jaki mają wpływ na decyzje zakupowe (e-book o tym, jak nie przeżerać fortuny) i też poruszyłam te kwestie, choć ludziom się wydaje, że relacje ze społeczeństwem nie mają żadnego wpływu na decyzje o kupowaniu żarcia. Nie raz widziałam, jak moja dawna koleżanka wchodzi do Kauflanda tylko po kurczaka, bo jest w promce i chciała kupić więcej i zamrozić. Niestety promki w Kaufie charakteryzują się tym, że popołudniu już jest po ptokach (tutaj nawet dosłownie) i jak idziesz tam po robocie, to marne szanse, że się załapiesz. Niestety ona nie wyszła z Kaufa z pustym koszykiem. Kupiła pierdylion cukiereczków, batoników i czipelków, mimo, iż podjęła setną próbę odchudzania i miała nie żreć takiego syfu. A to wszystko tylko dlatego, że przecież jak to tak wyjść z pustym koszykiem? Kolejny przykład – idziesz na zakupy do takiej Biedry. Masz listę, więc czujesz się pewnie. Okazuje się, że, no kurde, większości produktów nie ma już na półkach, a z listy upolujesz tylko słoiczek cieciorki. I co? No nie wypada przecież tak z jednym słoiczkiem cieciorki do kasy. To tak jakoś głupio wygląda, prawda? No to sru – pakujesz do kosza jeszcze kilka rzeczy, których nie potrzebujesz, żeby ładniej się prezentowało, jak ktoś zajrzy Ci do koszyka. A przecież tak naprawdę to nikogo nie obchodzi co mamy w koszu. No chyba, że trafimy na jakiegoś no-life’a, który potem opowie Maliniakowej, że Cebulowa mówiła, że Kapustowa to poszła wczoraj do Biedronki i kupiła tylko cieciorkę. Ale teraz chwila na zastanowienie – jakie znaczenie dla naszych losów ma opinia Maliniakowej?
Ludzie się strasznie przejmują opinią innych w kolejce. Dlatego do prezerwatyw zawsze dorzucą gumę (lol) albo panadol. Że niby nie przyszli tylko po to…
A z historii presji w kolejce, przypomniało mi się, jak parę lat temu przed Wielkanocą stałem z żoną w kolejce po kiełbasę w Krakowskim Kredensie w Arkadii. Szkoda, że nie prowadziłem wtedy bloga, bo to byłby idealny tekst o tym, jak zrobić z klienta maksymalnego frajera. Ktoś przychodził po 3 rzeczy, wychodził z 15, każdy po kolei. Sam nie wiem, czy ekspedientki specjalizowały się w sprzedaży wędlin, czy nawijaniu makaronu na uszy. Gdy wzięliśmy tylko 1 pęto, zostaliśmy wyśmiani przez kolejkę za nami, “tyle stać po samą kiełbasę”? No nie, lepiej dać się wydymać bez mydła i wyłożyć 4 stówy na pasztet 😀
efekt diderota to dziecko konsumpcjonizmu i duch naszych czasów