Skąd w naszym kraju bierze się tak niski poziom edukacji finansowej i jaki ma to na nas wpływ? Jak postrzegamy bogactwo czy same pieniądze? Dlaczego to temat tabu i źle się patrzy na ludzi zamożnych? Tego wszystkiego dowiesz się z poniższej publikacji.
Jeśli czytasz mój blog to z pewnością chcesz dowiedzieć się czegoś o finansach, poszerzyć horyzonty, po prostu wyedukować się. I dostaniesz to, czego szukasz. Poruszam szeroką gamę tematów z finansów osobistych, a jeśli nie wiesz, od czego zacząć to zapraszam Cię do cyklu artykułów edukacyjnych – Podstawy Finansów. Tłumaczę w nim podstawowe zasady finansów osobistych oraz dzielę się własnymi doświadczeniami i sposobami na polepszenie swojej sytuacji materialnej.
Edukacja finansowa nie istnieje
Edukacja finansowa jest podstawą do sprawnego poruszania się w świecie pieniądza. Jeśli nie znamy choćby podstaw, to wpadniemy w zastawione na nas pułapki. W gruncie rzeczy wystarczy nam zdrowy rozsądek i chwila zastanowienia nad tym, co chcemy zrobić, by uniknąć większości kłopotów. Niestety, nie każdy miał okazję obserwować w domu rodzinnym czy otoczeniu rówieśników dobre przykłady, przez co może mieć teraz problemy.
Mówi się, że szkoła uczy, ale według mnie, na pewno nie finansów. Edukacji finansowej w tym kraju po prostu nie ma. I nie będzie. Nikt dzieciom nie tłumaczy, jak być ostrożnym w obchodzeniu się z pieniędzmi. Nawet na matematyce zadania dotyczące pieniędzy są podawane w zły sposób, bo złotówki występują tam tylko umownie, zastępując arbuzy i jabłka. Tak dla urozmaicenia, nie mając nic wspólnego z pieniędzmi.
Nie chcę tu umniejszać wagi żadnego przedmiotu, a matematyka nie służy do edukacji finansowej. Ale czy nie można by pokazać zastosowania wiedzy w realnym życiu? Pokazać różnic procentowych na przykładzie dwóch gier, telefonów, telewizorów czy samochodów, zachęcając do zastanowienia się w sklepie, o ile coś jest droższe. Czy procent składany musi być prezentowany przez nic nieznaczące ciągi liczb, zamiast jako stan konta? Pokazując młodym ludziom, ile mogą mieć pieniędzy (i według nich wydać oczywiście) na pewno bardziej ich zainteresujemy, niż podając suchy wynik, gdzie wszyscy czekają tylko na dzwonek.
Najlepsze oferty bankowe
Luty 2025
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 1.040 zł premii
Lokaty do 8%
Konta osobiste do 1.040 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,5%
Konta firmowe do 2.840 zł premii
Karty kredytowe za darmo
No tak, ale mamy przecież podstawy przedsiębiorczości. To prawda, mamy, tylko co z tego? Moje wspomnienia z tego przedmiotu to 1 film o tym, jak powstał pieniądz i zastąpił barter. W tym czasie nauczycielka mogła sobie spokojnie przeczytać gazetę typu „Pani Domu” czy coś podobnego. A uczniowie mogli równie spokojnie robić cokolwiek, tylko nie zdobywać wiedzę. Przez rok nie dowiedziałem się zupełnie niczego oprócz tego, że banki kradną, inwestowanie to strata pieniędzy i jak założyć Spółkę z o.o. – tak jakbym zaraz po liceum właśnie chciał założyć Sp. z o.o. Eh…
Nie dowiedziałem się niczego o finansach osobistych, prowadzeniu budżetu, produktach finansowych, sposobach oszczędzania czy pomnażania majątku. Nie było też mowy o tym, jak obliczyć zysk z lokaty czy konta oszczędnościowego albo ile będzie nas kosztować pożyczka. Podstawy przedsiębiorczości, a słowo przedsiębiorca chyba nawet nie padło.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Edukacja finansowa w naszym kraju to dno i nic się w tej materii nie zmieni. Zresztą obywatel świadomy tego, co się dzieje nie jest elementem pożądanym przez rządzących. Jeszcze zacznie zadawać niewygodne pytania i buntować się przeciwko zmianom. Nie może wnikać w szczegóły kiełbasy wyborczej, jeszcze by odkrył, że na socjalu się traci.
Edukacja pozaszkolna
Jeżeli obserwowałeś w domu szacunek do pieniądza i wiesz, że bierze się z nierzadko ciężkiej pracy, to jesteś krok przed innymi. Tylko tyle wystarcza, by być bardziej świadomym od reszty społeczeństwa. Temat pieniędzy jest u nas w domach rzadko poruszany. Niewiele osób tłumaczy swoim dzieciom, jak to wszystko ugryźć albo choćby uczy oszczędzania. Jako dziecko pewnie nie wiedziałeś, ile rodzicom zostaje na koniec miesiąca. A jeśli mają długi, to ile gimnastyki wymagało związanie końca z końcem. Rodzice chcą chronić dzieci przed takimi informacjami, stresem. Nie odzierać ich z beztroski dzieciństwa. Rozumiem. Do pewnego wieku jak najbardziej. Ale z czasem trzeba wprowadzić tę lekcję, by dziecko nie popełniało błędów rodziców albo korzystało z ich wiedzy. To zaprocentuje w przyszłości.
Na szczęście w dobie internetu mamy coraz łatwiejszy dostęp do informacji poza naszymi członkami rodziny. Darmowe treści finansowe na blogach, w podcastach czy nagraniach video zalały sieć na dobre. Ciężko już spotkać temat bez opracowanej treści. Wystarczy chcieć z tego skorzystać. A na miłośników fizycznych doznań czekają tysiące książek oferujących skupioną na konkretnym zagadnieniu wiedzę. Te jednak trochę kosztują, więc na początek polecam poczytać dobre blogi finansowe, w szczególności trzymaj się mojego 😉
Temat Tabu
Młodsi lubują się w powiedzeniach typu „szlachta się bawi na koszta nie patrzy” czy „za hajs matki baluj”. Podrosną, będą się jeszcze tego wstydzić. Mam nadzieję… Starsi zasłaniają się „dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają”, w większości to niestety ani dżentelmeni, ani za bardzo nie mają o czym rozmawiać.
Mamy głęboko zakorzenioną awersję do rozmów o pieniądzach. Nikt nikomu nie powie, ile ma oszczędności, bo go okradną. Jak ktoś pyta o zarobki, to pewnie jest ze skarbówki. Jak mam za dużo to będzie, że się przechwalam, a jak za mało to, że jestem biedak. Najlepiej więc ponarzekam, że jest źle i rząd kradnie.
Ciężko o szczerość, gdy w grę wchodzi ocena nas jako materialisty, biedaka, cwaniaka, karierowicza czy dorobkiewicza. Zauważ, że każde z tych określeń jest nacechowane negatywnie.
Wpływ
Społeczne klapki na oczach są bezlitosne. Przyznaj się, ile z tych zwrotów słyszałeś albo nawet sam powiedziałeś:
- Bogaty to złodziej
- Biedny to nieudacznik
- Prywaciarza trzeba podpieprzyć do urzędu
- Kredyty są złe, ale bez nich nie da się żyć
- Opodatkować bogatych
- Zabrać bogatym i dać biednym
- Pieniądze szczęścia nie dają
- Bez studiów to nie ma pracy
- Etat to stabilność i bezpieczeństwo
- Tylko umowa o pracę, reszta to śmieciówki
- Własna firma to ryzyko i pewne bankructwo
- Pieniądze psują ludzi
Tak w większości wygląda obraz malowany opiniami społecznymi. Ile w nim prawdy? Ziarnko się znajdzie, reszta to wierutne bzdury. Nie rozmawiamy o pieniądzach, bo kojarzą się źle, mimo, że nie ma w nich nic złego. A skoro kojarzą się nam negatywnie, to po co zdobywać o nich wiedzę?
Zdobywanie wiedzy
Jak już zauważyłeś, spuścizna społeczna usilnie hamuje naszą edukację finansową, stopniowo zamykając nas na wiedzę. Należy zaakceptować to, że nie jesteśmy nieomylni, a to co wiemy, może być błędne. Warto zdobywać nową wiedzę i poszerzać starą. Nie tylko finansową, ale na tej się skupmy.
Wyciągaj wnioski z doświadczeń innych osób, zarówno błędów, jak i sukcesów (podzielę się wieloma swoimi na blogu). Dzięki temu unikniesz kosztownych pułapek i być może złapiesz kapitalne okazje. Nigdy nie opanujesz całej wiedzy, nie staniesz się Alfą i Omegą. Ale to nie powód, by dać za wygraną i wszystko olać. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Na początku będziesz zagubiony, potem odnajdziesz pasujący do Ciebie styl. Jedni chcą tylko oszczędzać, drudzy inwestować pasywnie, a jeszcze inni budować biznesy. Nie daj sobie powiedzieć, co jest najlepsze. Zbierz informacje i sam o tym zadecyduj.
Jak zdobywać wiedzę
- Czytaj blogi finansowe – W przeciwieństwie do portali, indywidualni autorzy nie muszą bać się wyrażać swoich opinii czy głosić niewygodnych faktów. Są też dużo bardziej wiarygodnym źródłem. W końcu popierają tekst swoją osobistą reputacją, czego nie robią duże serwisy.
- Słuchaj podcastów – Jeśli nie masz czasu czytać, to możesz posłuchać przy okazji mniej zajmujących czynności, jak sprzątanie czy spacer.
- Oglądaj materiały video – Coś dla wzrokowców. Często są podane w przystępnej formie z animacjami ułatwiającymi łączenie faktów.
- Obserwuj w mediach społecznościowych – Blogerów, autorów książek ekonomicznych czy dziennikarzy branżowych. To oni najczęściej podają informacje o nowościach finansowych. Szczególnie na Twitterze.
- Czytaj książki finansowe – Tak jak w przypadku blogów. Z tym, że za książki musisz zapłacić i często poruszają tylko jedno wybrane zagadnienie, za to w bardziej szczegółowy sposób.
- Oglądaj szkolenia i webinary – Dostępne w internecie za darmo i na żywo. Oprócz zdobycia wiedzy będziesz miał też okazję zadać pytanie i uzyskać odpowiedź na wizji. Przekonaj się, że po drugiej stronie też siedzi człowiek jak Ty, a nie smutas w graniaku.
- Rozmawiaj – Z osobami o pozytywnym podejściu do finansów. Wyrwij się z kółka narzekaczy, poznaj kilka osób z głową otwartą na wiedzę. Oprócz poczucia ulgi, zobaczysz, że nie jesteś w tym sam. Zamiast ściągać Cię na dno, będą Cię podnosić do góry, na duchu, w wiedzy i samopoczuciu. Im więcej osób przestanie traktować pieniądze jako zło konieczne, tym mniej zostanie marud tworzących krzywdzące stereotypy.
- Podejdź do tego na luzie – Nie spinaj się, bo efekt będzie tylko gorszy. Finanse są w życiu ważne, ale nie najważniejsze.
- Rób to! – Możesz czytać, słuchać i oglądać, ale nie będziesz mieć z tego żadnego pożytku jeśli nie użyjesz zdobytej wiedzy. Pierwsze skorzystanie z promocji bankowej może być przerażająco skomplikowane, ale za drugim razem będzie to banalnie proste. Nie bój się działać.
Na początek możesz zacząć od specjalnie przygotowanego przeze mnie darmowego cyklu edukacyjnego Podstawy Finansów, gdzie przybliżam najważniejsze zagadnienia potrzebne do okiełznania finansów osobistych.
To podstawowy sposób poszerzania swojej wiedzy nie tylko finansowej, a w każdej dziedzinie. Jeśli chcesz, zastosuj to do rozwoju osobistego, mody, ekologii albo szydełkowania. Do czego tylko zechcesz. Ale pamiętaj, że u mnie głównie finanse i trochę się wymądrzam.
Podaję Ci na blogu wiele tekstów. W jednych prowadzę za rękę i krok po kroku tłumaczę, ile i na czym oszczędzisz. W innych daję Ci tylko wskazówki i chcę żebyś sam wyciągał wnioski oraz obserwował zjawiska psychologiczne we własnym życiu. Nauczę Cię obchodzić się z pieniędzmi tak, by nie były problemem ani obciążeniem. Ty już pracowałeś na pieniądze, teraz ich kolej, niech pracują na Ciebie. Ale żebyś wiedział, jak do tego doprowadzić, musisz się edukować.
12 Komentarzy
Świetny wpis, trafne spostrzeżenia całość godna puszczenia dalej… ja podrzucam swoim dzieciom, bo właśnie wchodzą na tą drogę 🙂
Pozdrawiam 🙂
Hej! Wielkie dzięki za ten wpis 🙂 Jestem jedną z tych tysięcy (milionów?) osób, które nie doświadczyły porządnej edukacji w zakresie finansów. O ile z oszczędzaniem nigdy nie miałam problemu (i tu nie chodzi o jakieś cudaczne sposoby, ale raczej o dążenie do minimalizmu), to różne inne kwestie (podatki i inne dziwne płatności, już nie mówiąc o inwestycjach), to już czarna magia. Wyjazd na studia nauczył mnie wiele z zakresu finansów, ale tą wiedzę jakoś trzeba uzupełnić. Dzięki więc za takie miejsce w Internecie jak Twój blog. Pozdrawiam 🙂
To ja dziękuje za odwiedzenie mojego bloga i polecam się na przyszłość 🙂
Na razie wałkuje podstawy i robię pracę u podstaw ale dojdziemy i do optymalizacji podatkowych i inwestycji. Szczególnie w związku z inwestowaniem pokaże swoje zyski jak i spektakularne wtopy. Ale wszystko po kolei.
Sam nie określiłbym się jako minimalista, ale powoli zauważam, że to podejście ma coraz więcej sensu.
Pozdrawiam 😉
Swietne słowa i rady. Niestety nikt nie edukuje w naszym kraju odnośnie finansów, a potem są tego straszne konsekwencje.
Można powiedzieć, że korzystam z Twoich rad „wstecz”, bo już od jakiegoś czasu mam ulubiony blog finansowy, podcast itp., faktycznie polecam! A tekst o prywaciarzu to akurat pamiętam z dzieciństwa w kontekście „a co, prywaciarz, to wszystko może” 😀
Mam nadzieję, że jakoś Cię przekonam tekstami do nowego ulubionego bloga 😉
Ciekawe skąd prywaciarz miał na to wszystko pieniążki 😀
Rzeczywiście brak u nas edukacji finansowej od podstaw. Stąd takie kwiatki, że ludzie myślą, że pożyczka „za darmo” to taka, której nie trzeba spłacać. Swego czasu miałam nagminnie do czynienia z młodymi osobami z komornikiem, bo kupili przysłowiowego ajfona z wysokim abonamentem w sici komórkowej, tylko zapomnieli go opłacać…
Trafnie napisane.. niestety wielu osobom przyda się przeszkolenie w kwestii finansowej… bo nieraz razem z zastrzykiem gotówki zyskują… chamstwo i egoizm… I takie czynności jak czytanie książek o tematyce nawet finansowej, kojarzy się im z „nudziarzami”…
Edukacja w naszym kraju to pusty frazes.
Kiepsko opłacani, nieszanowani nauczyciele – najczęściej tak zwane odpady z castingu – uczą według nieżyciowych, przestarzałych programów w wiecznie niedofinansowanych warunkach. Dotyczy to absolutnie wszystkich dziedzin ale w obszarach praktycznych natychmiast widać katastrofę. Nie uczy się zdrowego trybu życia, sportu i właściwego odżywiania. Nie uczy się podstawowych przepisów podatkowych, które dotyczyć będą każdego przeciętnego Kowalskiego. Ekonomii gospodarstwa domowego. Za to napycha się młodzieży łepetyny pantofelkami i amebami. ale przecież takimi amebami łatwiej się rządzi.
W kwestii książek – można wybrać się do biblioteki i niech mi nikt nie mówi, że nie ma czasu skoro ma czas lampić się bezrefleksyjnie w smartfon. Wiele bibliotek dysponuje zbiorami zdygitalizowanymi, zdalnie dostępnymi. Wszystko kwestia priorytetów. Wszystko, co jest wartościowe, rodzi się w bólach i wymaga wysiłku. Sześciopak też się sam nie robi od wypicia zgrzewki piwa na kanapie przed telewizorem. Wymówki i zwykłe lenistwo są najlepszym paliwem dla biedy.
Aż przypomniałaś mi moją nauczycielkę chemii, świetna kobieta, jedna z niewielu. Raz ktoś spytał ją, dlaczego nigdy nie robimy reakcji chemicznych „na żywo”. Wlała więc kwas do fiolki, zatkała kciukiem i potrząsała przez całą rozmowę o tym, jak nie ma nam czego pokazać, bo wszystkiego brakuje. Nic jej się nie stało, bo kwas był starszy niż my, a w reakcje z innymi płynami „ledwo” wchodził.
Można iść do biblioteki, można też siedzieć w smartfonie i czytać coś wartościowego. Około 3/4 osób wchodzi na mój blog właśnie z komórek, jest nadzieja.
Powiem wprost – zdechłabym bez internetu na łupież. Ułatwia mi życie pod każdym względem, warto też pamiętać, że internet jest niewiarygodnie skutecznym narzędziem dla osób niepełnosprawnych, z różnych powodów niemogących wyjść z domu. Bank, urząd, zakupy, wiedza i rozrywka, itd. Wspomniałam o bibliotece, bo jak się nie da inaczej, to tak też można i za free. Nie wszystko też jest dostępne on-line, stąd ten pomysł. Zaś siedzenie w smartfonie i mizianie ekranu – to żadna trudność zajrzeć komuś w autobusie w ekran – mało kto przegląda coś sensownego, najczęściej niestety śmieciowe treści.
Moja chemiczka kazała mi zrobić siarkowodór, za karę, za gadanie na lekcji 🙂 Zrobiłam trzymając ręce z probówkami za oknem, smród niedostępny w żadnej internetowej perfumerii ;D
Twój wpis przedstawia rzeczywistość edukacji finansowej w naszym kraju w sposób klarowny i przemyślany. Jest to temat niezwykle ważny, który wpływa na nasze codzienne życie, a jednocześnie jest często pomijany w szkołach. Pozdrawiam 🙂