Obok zwykłych promocji z obniżką cen na półkach, kupony rabatowe to najpopularniejsza forma obniżki cen naszych zakupów. Dla tych, którzy oczywiście pofatygują się, żeby z niej skorzystać. Trzeba taki kupon znaleźć lub dostać, dostosować do niego swoje zakupy i cieszyć się oszczędnościami. Tylko czy to wszystko jest warte tej fatygi i naprawdę oszczędza nasz portfel?
Amerykański sen kuponów rabatowych
Czy kojarzysz z filmów obraz, gdzie amerykańska soccer mom podjeżdża do kasy w supermarkecie z siedmioma wózkami wypchanymi po brzegi, po czym płaci 34 dolary i 52 centy i odchodzi do swojego mini van? Nie, tam nie jest tak tanio. To efekt zaplanowanej akcji zbierania kuponów i składania ich w specjalne kombinacje, które dodają dodatkowe bonusy. Zupełnie jakbyś próbował grać w Mortal Kombat, tyle, że Twoim przeciwnikiem są arbuzy i polędwica sopocka. Maksymalizując korzyści z kuponów pochodzących z różnych źródeł potrafią oszczędzić nawet kilka tysięcy dolarów na jednych zakupach. Też bym tak chciał.
Czy muszą kupować, aż tyle? Głównie są to produkty spożywcze, więc nie powinny robić wielkich zapasów, mimo tego, że porcje w USA z naszej perspektywy są gigantyczne. Często jednak można trafić na promocje dotyczące wyposażenia wnętrz, mniejszych sprzętów budowlanych jak wiertarki, olei silnikowych lub znowu spożywczych, ale jednak długoterminowych konserw czy owoców w syropie w puszkach.
Co robią z nadmiarem rzeczy spożywczych o krótkim terminie przydatności? Wyprawiają przyjęcie dla rodziny, przyjaciół i sąsiadów albo rozdają część za darmo. U nas nie do pomyślenia. Co sprytniejsi sprzedają produkty za ułamek ceny, wciąż jednak zarabiając w ogólnym rozliczeniu. Iść na zakupy, zrobić zapasy i jeszcze zarobić, piękna rzecz.
Najlepsze oferty bankowe
Wrzesień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 6,1%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,2%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
U nas niestety nie jest tak kolorowo. Nigdy nie było u nas kultury kuponowego szaleństwa, więc nie jesteśmy przyzwyczajeni do kręcenia combosów, a sklepy same przecież nie będą obniżać swoich zysków dla naszych oszczędności. To po prostu u nas nie działa.
Przeważnie spotykamy się z promocjami na pojedyncze produkty, zniżka jest licha, a promocje nie łączą się.
Czym są kupony zniżkowe?
Fizyczne kupony do znalezienia w gazetach, ulotkach czy samych sklepach i cyfrowe kody rabatowe oferowane na stronach internetowych sklepów oraz specjalnych wyszukiwarkach kodów to nic innego jak zwykły rabat. Nie są to jednak programy lojalnościowe nagradzające wierność marce. Czy karty podarunkowe o konkretnej wartości.
Możemy zaoszczędzić określoną kwotę w złotówkach lub procentach, dostać darmową dostawę albo jakiś produkt gratis.
Z reguły kody i kupony są darmowe i nie powinniśmy za nie płacić. Jeśli ktoś chce wam wcisnąć kupony za opłatą to w 99% jest to naciągacz.
A ten 1%? Na Alasce można znaleźć firmę Alaska Travelgram sprzedającą książeczki rabatowe dla turystów, które pozwalają obniżyć koszty pobytu i usług. Czym wyróżnia się ta książeczka od innych? Zamiast 20 czy 30 dolarów kosztuje prawie 100 dolarów – w zamyśle to produkt premium. Zamiast standardowych słabych zniżek oferuje nocleg za pół ceny lub dla drugiej osoby gratis, przelot helikopterem w obniżonej cenie czy inne atrakcje. Jak stworzono na tym dochodowy biznes? Podobno każde użycie zniżki rekompensuje całkowity koszt książeczki, a co jeśli skorzystamy z kilku zniżek? W książeczce jest ich ponad 100, a używając wszystkich można podobno zaoszczędzić 20.000 dolarów. Często jest też sprzedawana jako prezent dla podróżujących znajomych i rodziny. Czy karta lub książeczka podarunkowa to dobry prezent przeczytasz tutaj.
Widziałem już u nas w kraju kilka takich prób, niestety przy wszystkich albo przewracałem oczami albo parskałem śmiechem. Nie ten klimat, nie te zniżki.
Haczyki kuponów rabatowych
Większość ludzi lubi kupować, ale nie lubi być namawiana do zakupu. Dlatego zamiast krzyczeć u nas najlepiej/najtaniej, sklepy rozdają kupony rabatowe. Wpływa to na nasz sposób postrzegania danej oferty. Widzimy oszczędność 20%, a nie cenę. Dlatego w pierwszej kolejności patrzymy na żółtą kartkę z promocją na jogurt, choć obok stoi tańszy ze zwykłą ceną. Sprawdzaj ceny za każdym razem.
Warto porównać czy cena po użyciu zniżki z kuponu rabatowego faktycznie jest niższa niż w innym miejscu. Może się okazać, że niszowy sklep oferuje niższą cenę, niż dobrze rozreklamowany w branży gigant ze swoim kuponem.
Nie jest też nowością praktyka podnoszenia cen, by zrobić ekstra okazje, gdzie cena nie jest tak naprawdę obniżona o 40%, a tylko o 5%. Co podlejsze sklepy potrafią nawet sprzedawać towar “w promocji” drożej niż przed nią. Ale skoro zniżka, to trzeba brać, prawda?
Czy to naprawdę oszczędność?
Jeśli masz zamiar coś kupić, to przez jakiś czas się wstrzymaj. Po pierwsze, zobaczysz czy to nie chwilowa zachcianka, a po drugie, będziesz mieć czas na analizę cen. Nie ulegaj presji, promocja w sklepie oznacza jedno, sprzedawca chce się pozbyć towaru, bo zajmuje miejsce nowego asortymentu. To jemu się śpieszy, nie Tobie.
Najczęstszymi zniżkami, jakie dostaje do skrzynki są te z fast foodów. Kto nie dostał kartki z McDonald’s niech pierwszy rzuci burgerem. To arkusz z wydzieranymi zniżkami na różne pojedyncze produkty i zestawy. W sumie można oszczędzić np. 100 zł lub 200 zł w zależności od aktualnej promocji. W czym problem? Żeby tyle “oszczędzić” to najpierw trzeba wydać wielokrotność oszczędzonej kwoty. To prawdziwa oszczędność dla osób regularnie się tam stołujących. Ale jeśli tam nie jadasz, to czy zachodząc na posiłek oszczędzasz? Bez zniżki wcale byś tam nie zjadł, ale skoro jest, to się skusisz, prawda? Trafiony, zatopiony. Właśnie nabrałeś się na sztuczkę działu sprzedaży.
Jeśli normalnie nie kupiłbyś danej rzeczy, to nie daj się nabrać na kupony rabatowe. Kupowanie rzeczy, której nie potrzebujesz, nawet w promocji to strata, a nie oszczędność.
Jeśli jednak jesteś zdecydowany na konkretny zakup, to jak najbardziej szukaj kuponów lub kodów rabatowych na specjalnych stronach lub w aplikacjach. Często znajdziesz je też na stronach samych producentów lub sprzedawców. Spytaj znajomych, może ktoś dostał rabat, z którego nie ma zamiaru korzystać i chętnie Ci go odda?
Zawsze dobre kupony rabatowe
Istnieją też promocje, które są po prostu dobre. W tekście Jak oszczędzać na kosztach jedzenia w punkcie 19 podałem przykład kuponów w sieci Carrefour. Dostawało się tam kupony za zakupy, każdy o wartości naszych zakupów. Trzeba było zebrać takich pięć, a najniższy z nich upoważniał do rabatu na kolejne zakupy w takiej wysokości. Limitem było 250 zł, a akcja trwała miesiąc. I dotyczyła prawie całego asortymentu, wyłączono chyba tylko alkohol wysokoprocentowy.
Wykręcałem zawsze tak samo wysokie kwoty zakupów i dostałem 234 zł gratis na następne zakupy. Właśnie tyle wyniosły moje pierwsze zakupy, przy których dopiero dowiedziałem się o promocji. Niestety, nie była specjalnie reklamowana, a bardzo atrakcyjna.
Skoro musiałem wydać 1.170 zł, żeby dostać 234 zł rabatu, to co było dobrego w tych kuponach?
- Dotyczyły całego asortymentu sklepu, więc miałem prawie nieograniczony wybór.
- Honorowały regularne zniżki produktów, więc oszczędzałem podwójnie.
- Ile wydałem, tyle dostałem zniżki – w przeciwieństwie do promocji wydaj 100 zł dostaniesz 10 zł zniżki, sam decydowałem, ile dostanę. Nie musiałem też dociągać rachunku do okrągłej sumy.
- Kupony mogłem wydać też na co tylko chciałem, a więc znów nie byłem niczym ograniczany.
- Te zakupy i tak bym zrobił, jedyną komplikacją było liczenie w sklepie na bieżąco, ile już mam w koszyku, żeby nie przekraczać kwoty zwrotu. Ale 3 minuty liczenia były warte 1 zakupów gratis w miesiącu.
Kolejnym przykładem jest akcja producentów sprzętu elektronicznego, choć nie są to klasyczne kupony. Chociaż sam z tego nie korzystam, to oferta Canona zawsze mi się podobała. Mogliśmy kupić aparat, kamerę, obiektyw lub inne produkty objęte akcją i dostać za nie dodatkowy zwrot od samego producenta – firmy Canon.
Jedyne wymagania, to by nasz sprzęt był na liście i kupienie go w jednym z kilkunastu sklepów, w większości dużych, renomowanych sieci. Sprzęt można kupić np. od początku listopada do końca stycznia, ale zwroty są przyznawane do końca lutego. Tu ponownie korzystamy z cen promocyjnych w sklepach, a do tego dostajemy zwrot kasy od wytwórcy sprzętu.
Nie jest to klasyczna akcja kuponowa, ale zdarza się, że jest tak reklamowana. To świetny “kupon rabatowy”, jeśli już coś kupiliśmy, a nie znaleźliśmy kodu promocyjnego dla danego sklepu.
Szał zakupów
Pamiętaj więc, że kupony rabatowe mogą być dobre lub złe i trzeba się pilnować. Zawsze sam przeanalizuj opłacalność wydatków i przede wszystkim zastanów się, czy kupujesz, bo tego chcesz, czy dlatego, że dostałeś zniżkę?
A jaką najgrubszą akcję rabatową udało się Wam wyrwać?
9 Komentarzy
Ja do zakupów podchodzę bardzo poważnie, nie dla mnie kupowanie spontaniczne. Przed każdym wyjazdem do sklepu robię listę produktów, które muszę kupić, sprawdzam ceny w aktualnej gazetce i ewentualne dodatkowe rabaty. Mój mąż po kilku samodzielnych wyjazdach na zakupy powiedział, że on ma to w nosie, bo ja wydaje 200 zł i jest pełna lodówka, a on wyda 100 i nie ma co jeść ? co jak co, ale home manager ds. Finansów to że mnie jest całkiem dobry ☺️
Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku 🙂
Coś podobnego jak Canon miał też Samsung kiedy kupowałam ostatni telefon, były 3 stówki zwrotu.
Ja chyba nigdy z takich kuponów nie korzystałam.
Zdarza mi się korzystać z promocji, ale tylko wtedy, kiedy ten produkt zamierzałam kupić, zanim promocja się pojawiła. Pozdrawiam serdecznie!
W ogóle nie zwracam uwagi na promocje w takich sklepach… A widze, że powinienem!
Dzięki!
Kupony są spoko, często korzystam z Kerfie czy Lidlu. Niby kilka złotych, ale to zawsze jakaś oszczędność. Z promocji na sprzęt też korzystałam – ktoś wspominał w komentarzach o Samsungu. Kiedyś dawali kilka stówek, jeśli się zwróciło swój poprzedni telefon.
Ja chyba nigdy nie korzystałam z kuponu ale z promocji regulanie korzystam 🙂
Carrefour ma w weekendy 10% rabatu. Poza tym ma jeszcze kupony, na które nalicza się taka zniżka (ok. 300 zaoszczędzone). Mam listę artykułów w aplikacji Rossmann i jak coś jest na promocji (prawdziwej a nie oszukanej) to idę i kupuję z zapasem. Można także zamówić w sklepie i sobie odebrać nie tracąc czasu. Płacimy za to 50 gr za każdą reklamówkę w którą są pakowane nasze zakupy. Asortyment dla zwierzaka allegro (ze startem zaoszczędziłem na przesyłkach już ponad 400) lub zooplus (uruchomili paczkomaty) gdzie żwirek jest prawie dwa razy tańszy niż na allegro. Mają także punkty za zamówienia i można dobrać jakieś drobiazgi (traktuje to jako bonus bo przecież i tak tak coś zamawiam a pokrywki na puszki niestety się niszczą a tak mam je za “darmo”). Odbierając w paczkomacie nie muszę umawiać się z kurierem, tracić czasu na poczcie.