Kto z nas nie chciałby być bogaty? Oczywiście teraz, nie później. Na pewno znasz osoby, które powiedzą, że korzystają z młodości, a na oszczędzanie będzie jeszcze czas. Czy mają rację? Chcesz przejść na emeryturę w ustawowym wieku 67 lat? A może nawet później, bo ten może zostać jeszcze podniesiony? Emerytura po zakończeniu kariery zawodowej może nie wystarczyć na komfortowe życie, leki, czynsz i jedzenie. Chcesz co miesiąc dokonywać wyboru między młotem a kowadłem? Może lepiej bogacić się jednak teraz? Jeśli sam zadbasz o swoją przyszłość, to będziesz spać spokojnie, jeśli o Twoim być albo nie być ma decydować ktoś inny to… kiepsko to widzę.
Wesołe jest życie staruszka
To był kiedyś hit, inne czasy, inna muzyka, inny klimat. Nie każdy to czuje, choć większość kojarzy. Po co ta dygresja? Celowo.
Zastanów się, jak będzie wyglądać Twoje życie w wieku 67 lat, albo 75 lat. W końcu nie będziesz chodzić do pracy, co oznacza całe dnie wolne, by robić czego dusza zapragnie. Tyle czasu by realizować wszystkie pomysły, które przez całe życie odkładałeś na później. Dasz sobie z tym radę? Czy wystarczająco dbałeś o siebie przez lata, by zachować sprawność nie tylko fizyczną, ale i psychiczną, by wykorzystać swoje ostatnie wakacje tak, jak to zawsze sobie wyobrażałeś?
Najlepsze oferty bankowe
Wrzesień 2024
Codziennie aktualizowane rankingi
Promocje bankowe do 900 zł premii
Lokaty do 6,1%
Konta osobiste do 750 zł bonusu
Konta oszczędnościowe do 7,2%
Konta firmowe do 3.000 zł premii
Karty kredytowe za darmo
Nie oszukuję się, emerytura w wieku 67 lat to dla mnie za późno. A przynajmniej jeśli chodzi o stabilizację finansową. Co innego być zmuszonym do pracy w tym wieku, a chęć do pracy. Różnica między pracą “na składki/lata pracy”, a pracą dla przyjemności przy własnym biznesie jest olbrzymia. Jeśli znajdę coś, co będzie mnie jarać aż do śmierci, to będę to robił, ile tylko zdołam. To nie musi być praca, ale może.
Pomijając kwestię frajdy z pracy, będę na to wszystko już za stary. Czy nie będę chorował, doświadczał cielesnego bólu i zmęczenia na tyle, by cieszyć się życiem, na które w końcu mam czas? Czy będę się spotykał ze znajomymi? A może nie będę już miał z kim? Czy moje dzieci będą zainteresowane przebywaniem ze swoim starym, czy raczej będą zajmować się swoim życiem i pracą na własną emeryturę? A może podrzucą mi wnuki do opieki i na starość zostanę super nianią, a z wolnego czasu nici?
Przykry obrazek? Całkiem realny, spójrz na swoich dziadków lub rodziców. Czy ich emerytura to spijanie śmietanki życia? Raczej szara rzeczywistość.
System emerytalny
Nasz system emerytalny jest zbudowany na zaufaniu. Zaufaniu, że dziś my płacimy na emerytów, a przyszłe pokolenia będą płacić na nas. Brzmi jak piramida finansowa? Każda piramida finansowa kiedyś się kończy i dla tych ostatnich nie zostaje nic. Dlaczego? Bo każda kolejna fala “płacących” musi być większa od “utrzymywanych”. A gdy “płacący” przechodzą do grupy “utrzymywanych”, kolejna grupa “płacących” musi być jeszcze większa.
By osiągnąć równowagę, ta liczba musiałaby być na stałym poziomie, cały czas. Wtedy ze względu na stałą, można by dostosować współczynnik składek do wypłat świadczeń. Co jest niewykonalne lub musiałoby się co rok rodzić więcej dzieci niż w roku poprzednim. To w pewnym momencie też byłoby niewykonalne.
Co może zrobić rząd? Odwlekać nieuniknione. Może podnosić wiek emerytalny, zatrzymać waloryzację, zredukować emerytury albo przelewać środki z innych sektorów, póki jeszcze może. Czy to uczciwe wobec nas, obywateli? Nie. Umawialiśmy się na jedno, a za kilkanaście lat dostaniemy drugie, albo trzecie, albo nic nie dostaniemy, bo już nic nie będzie.
Zobacz kompendium wiedzy o PPK – Pracowniczych Planach Kapitałowych.
I jakkolwiek wściekli byśmy na to nie byli, to nic z tym zrobić nie możemy. Nawet ogólnopolski strajk, pochodnie i widły przed sejmem nic nie dadzą. Ten model po prostu nie działa.
Inne systemy emerytalne
Skoro ZUS może nas zawieść, to warto skorzystać z innych sposobów na oszczędzanie na emeryturę, prawda? Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) to ostatni krzyk mody wśród pracowników. Jak zaobserwowałem, jest to dość gorący temat i prawie każdy liczy, że będą z niego kokosy. Ja na to nie liczę, ale o tym szczegółowo napiszę innym razem, to temat na oddzielny artykuł.
Jak było z OFE? To też miał być sukces każdego z nas. Cytując reklamę OFE PZU: “To pewne, że nie pocałujesz się w łokieć i że kiedyś będziesz na emeryturze. Dobrze, że w życiu są rzeczy pewne. OFE PZU. Starter w przyszłość.”
Podgląd reklamy: LINK
Swoją drogą przypomnijmy jeszcze reklamę z Bogusławem Lindą, bo reklama emerytury nie musi być nudna 🙂 LINK
A jak skończyła się rzecz pewna, czyli OFE? No właśnie, skończyła się.
Czy cokolwiek wskazuje na to, że w przypadku PPK będzie inaczej? Scenariusz wydaje się podobny, wielkie obietnice, propaganda sukcesu, zobaczymy za parę lat. Profilaktycznie omijam szerokim łukiem.
A co z kontami IKE i IKZE? Póki co, to niezła okazja dla oszczędzających na emeryturę. I póki co nie zniechęcam do tego systemu. Ale wcale nie wykluczam możliwości domina, gdzie posypało się OFE, za nim poleci PPK, a dalej IKE i IKZE, mimo, że to środki prywatne. Oczywiście nie nastąpi to nagle jedno po drugim, ale wąż powoli zjada własny ogon. Scenariusz Cypryjski także kiedyś dokładnie opiszę.
Czy ktoś da mi emeryturę? Mam dopiero 27 lat i mówię nie, bo w to nie wierzę. Nigdy nie wierzyłem. Za 40 lat też nie uwierzę.
Co wydaje się najbezpieczniejsze?
Prywatne oszczędności i inwestycje, bo po to wyciągnąć ręce będzie najniebezpieczniej. Zakładam, że nie otrzymam żadnej emerytury, a nawet jeśli to jakąś symboliczną kwotę. Będę musiał żyć z tego, co sam uzbieram. Im lepiej będę pracował i inwestował teraz, tym lepiej będę żył na emeryturze, która nie musi zacząć się w wieku 67 lat, bo czemu nie w wieku 60 albo 50 lat? Do 40-tki raczej się nie wyrobię, za późno zacząłem inwestować.
Dlaczego piszę pracował lepiej, a nie ciężej? Ciężka praca daje efekty i nie zamierzam się z tym kłócić, potwierdzam to. Lecz w pewnym momencie nie da się już pracować ciężej, albo da się, ale nie przynosi to już wzrostu efektów. Dlatego w pewnym momencie trzeba zmienić tryb pracy. I do tego dążę, inwestycjami, a także tym blogiem.
Moim celem jest niezależność finansowa od innych osób oraz instytucji państwowych czy prywatnych.
Czym jest niezależność finansowa?
Momentem, w którym przychody przekraczają koszty bez względu na dopływ gotówki z pracy. W takim wypadku można przestać pracować i utrzymać dotychczasowy poziom życia. Może to być wszystko, z czego damy radę czerpać dochód: wynajem nieruchomości, dywidendy ze spółek notowanych na giełdzie, udział w zyskach biznesu, tantiemy za prawa autorskie, oprocentowanie pożyczek, licencjonowanie wizerunku i wiele, wiele innych.
Ile trzeba mieć pieniędzy, żeby przestać pracować? Na to pytanie musisz sobie sam odpowiedzieć, a zrobisz to bez problemu, gdy zaczniemy wypełniać budżet domowy. Minimalny, wystarczający do życia na obecnym poziomie pasywny dochód dla mojej rodziny to około 3.900 zł, do samego przeżycia moglibyśmy zejść do około 2.500 zł. Tylko, że wtedy stalibyśmy w miejscu, a chcemy się rozwijać. Dodając do tego regularne inwestycje, 10.000 zł to dla mnie minimum, które chcę osiągnąć, póki co włączając pracę, dążąc jednak do dochodu pasywnego (który prawie nie istnieje, ale o tym innym razem). Oczywiście na tym mój apetyt się nie kończy i to nie dlatego, że jestem chciwy. Chcę stworzyć wiele rzeczy, które wymagają sporego kapitału i chciałbym, by jedna rzecz nakręcała drugą. Ty nie musisz podzielać moich wizji i jeśli masz w planach wylegiwać się całe dnie na leżaku w ogrodzie za swoje minimum to przybijam Ci piątkę. To też super cel.
Żeby czerpać zyski trzeba najpierw zainwestować
Wymieniłem wcześniej kilka sposobów na uzyskiwanie dochodu ze źródła innego niż praca. Każdy z nich wymaga jednak inwestycji. Zanim dostaniesz czynsz za swoje mieszkanie musisz je kupić i komuś wynająć, nim dostaniesz dywidendę, musisz kupić akcje. Prawa autorskie i licencje też wymagają inwestycji, choć nie bezpośrednio finansowych, a bardziej pracy, to też inwestycja.
Nie każdy może zostać gwiazdą muzyki, regularnie otrzymującą opłaty za odtwarzanie jej utworów w radiu. Ale każdy z nas może zainwestować własne pieniądze, by czerpać z nich zyski. Tylko skąd wziąć pieniądze na inwestycje?
Żeby inwestować trzeba najpierw oszczędzać
Chciałbym być niezależny finansowo najszybciej jak to możliwe, Ty pewnie też. W końcu to całkiem interesująca sytuacja. Jak tego dokonać? Po drugie zwiększać przychód pasywny, po pierwsze oszczędzać. Piszę odwrotnie z ważnej przyczyny, bez kroku pierwszego nie wykonasz drugiego.
Im więcej oszczędności zdołasz wprowadzić, tym większym kapitałem z tego samego przychodu będziesz w stanie operować. Dlatego redukuję koszty gdzie się da, jednocześnie nie popadając w psychozę i nie wyrzekając się wszystkich przyjemności w imię oszczędności. Racjonalne oszczędzanie pozwala mi zbliżać się do swojego celu, nie czuć zmęczenia od odmawiania sobie przyjemności życia, a jednocześnie daje satysfakcję z kontroli nad zbędnymi wydatkami.
Czy oszczędzanie jest trudne?
Na początku tak, jak każda nowa sytuacja wymaga pewnego czasu do przezwyciężenia starych nawyków i przejścia nad nowym ładem do porządku dziennego. Wymówkom nie będzie końca i większość sobie odpuści, uzna, że szkoda zachodu. Niektórzy znajdą w sobie tyle chęci i zaparcia, że dadzą radę.
Po pewnym czasie to po prostu staje się łatwe. Nie wiesz, jak mogłeś kiedyś nie porównywać cen, nie analizować opłacalności zakupów czy nie ucinać zbędnych wydatków w całości. Pewne rzeczy są dla Ciebie jasne jak słońce i nawet tłumaczysz to innym, ale u niektórych jest chyba inna strefa czasowa.
Na szczęście edukacja finansowa jest coraz lepsza, nie mówię tu o szkołach. Tam nadal jest tragedia. Ale informacji o finansach znajdziesz teraz dużo i bez problemu. Blogi, kanały na Youtube, podcasty, programy w telewizji, masz tak szeroki wybór, że aż ciężko się zdecydować. Najlepiej więc zostań na moim blogu 🙂
Niestety mimo dostępności do informacji, korzysta z nich stosunkowo mało osób. Dzieciom o pieniądzach nie mówią dorośli, którzy sami nie chcą słuchać, bo wiedzą lepiej. I koło się zamyka. Pieniądze można zarobić na wiele sposobów, nie tylko na etacie. Kredyty są złe i te mniej złe, a to co mamy, możemy pomnażać inwestując, nie tylko na tej samej lokacie, co 20 lat temu.
Sprawdź, czy jesteś oszczędny, czy skąpy.
Nie pomaga też postrzeganie ludzi oszczędnych, z których robi się dziadów i skąpców. Oszczędzanie jest passe, konsumpcjonizm rządzi. Z niewygodnych pytań wychodzi się żartami typu “szlachta się bawi, na koszta nie patrzy”, próbując się wywyższyć jak “dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają”, czy wręcz atakiem w obronie stref prywatności. Wszystko to ze strachu przed zderzeniem z rzeczywistością. W większości przypadków takie rzeczy mówią ludzie, którzy z pieniędzmi nie mają zbyt wiele wspólnego. Sprawdź te 15 powodów, dlaczego nie rozmawiamy o pieniądzach.
Jak zacząć oszczędzać?
Postaw sobie cel. Może to być wcześniejsza emerytura, albo wakacje w Australii. Co zechcesz. Warto jednak zacząć jak najwcześniej uświadamiać sobie, ile zarabiamy, ile wydajemy i ile zostaje nam na nasz cel.
Już za małolata dostawałem kieszonkowe, z którego część szła na pierdoły, a część oszczędzałem tak po prostu, na coś w moim mniemaniu wyjątkowego, choć nawet nie wiedziałem na co. Po jakimś czasie okazał się to nowy komputer do nauki (oczywiście, że tylko i wyłącznie do gier), przy pierwszej wymianie dorzucili się rodzice. Przy drugiej już nie musieli, ale też się dorzucili, chyba w nagrodę za to, że potrafiłem obchodzić się z kasą.
Skąd wziąłem tę wiedzę? Wszyscy moi koledzy w razie potrzeby szli do rodziców i mówili, potrzebuję 30 zł na spodnie albo 10 zł na pizze i zawsze dostawali. Ja byłem wyjątkiem, bo dostawałem kieszonkowe. Co miesiąc określoną kwotę i nic więcej. Za swoje 30 zł miałem sobie radzić z zachciankami i koniec kropka, przynajmniej nikt nie marudził na co wydaję. Choć mogłem poprosić o kupno czegoś lub dorzucenie się do wydatku to nigdy tego nie zrobiłem, bo się wstydziłem. Cały czas byłem przekonany, że tyle ma mi wystarczyć i bardzo dobrze na tym wyszedłem. W końcu idąc do pracy stajemy przed identyczną sytuacją, gdy zabraknie nam na nowe buty, nie pójdziemy do szefa po ekstra 300 zł, prawda?
Na czym jeszcze zarabiałem? Zbierając maliny czy truskawki u rodziny na wsi, gdzie co wakacje byłem wysyłany na kilka tygodni. To była moja pierwsza fucha, można było się opalić, zjeść owoców i zarobić. Niestety, w domu nie mogłem liczyć na zarobek za drobne prace. Później doszedł mi “dochód pasywny”, gdzie co jakiś czas wywoziłem puszki na złom lub butelki za kaucją do sklepu. Dlaczego pasywny? Bo dostarczano mi surowiec do worka, a ja musiałem go tylko podrzucić do nabywców. Na szczęście od obu mieszkałem kilkaset metrów.
Jakie popełniłem błędy? Nie chciałem prowadzić książeczki. Kilka razy próbowała mnie do spisywania wydatków nakłonić mama, ale nigdy się nie dałem, uważałem to za bezsens. Przecież o wszystkich wydatkach pamiętam, a kasa mi zostaje – ta, jasne. Dziś trochę żałuję, bo już prowadzę budżet domowy, ale nadal mimo upływu czasu większość wydatków mam w głowie.
Co z tego wyniosłem? Dorobić na boku jest ciężko, a uciąć zbędne wydatki jest łatwiej. Dlatego zostałem oszczędny po dziś dzień, choć mogę sobie pozwolić na dużo więcej.
Nie popełniaj mojego błędu i zacznij prowadzić budżet domowy jak najszybciej. Im wcześniej uświadomisz sobie, na co wydajesz pieniądze, tym szybciej zauważysz potencjalne oszczędności. A jeśli nie masz pomysłu na czym oszczędzić, to chyba jesteś tu pierwszy raz i zapraszam Cię do spisu treści bloga. Znajdziesz tam setki artykułów o oszczędzaniu na wielu codziennych, niepozornych wydatkach.
Podstawy Finansów – Cykl Edukacyjny
- Podstawy Finansów – wstęp do cyklu
- Wcześniejsza Emerytura
- Jak policzyć wartość netto
- Spisywanie wydatków
- Kategoryzacja wydatków
- Po co mieć budżet domowy
- Budżet domowy – gotowe rozwiązanie
- Fundusz Awaryjny
- Fundusz Wydatków Nieregularnych
- Finansowa Poduszka Bezpieczeństwa
- Fundusz Celowy
- Budżet domowy przy nieregularnych dochodach
- Inflacja
- Inflacja stylu życia
- Jak oszczędzać bez budżetu domowego
- Automatyczny budżet domowy bez spisywania wydatków
12 Komentarzy
Chyba najlepsze podejście. Jesteśmy młodzi, więc do emerytur jeszcze sporo czasu, ale widząc sytuację w kraju to ZUS może prędzej czy później upaść i te nasze “oszczędności” też znikną.
Nikt nigdy nie zadba o nas tak dobrze, jak my sami. Brak oszczędności emerytalnych lub wytworzenia sobie w miarę stabilnego źródła dochodów (niekoniecznie pasywnego) jest obecnie bardzo ryzykowny.
Przyznaję, że mam dość nietypowe podejście, działam artystycznie i zawsze mam wszystko czego potrzebuję, dzielę się swoim czasem z tym z którymi chcę, nie oddając swojej wolności nikomu. Od zawsze raziła mnie standardowa wizja tego by tyrać do emerytury, czas na życie jest TERAZ nie za X lat ….
Ja jestem zdania, że jak dożyję wieku emerytalnego, to czegoś takiego jak emerytura po prostu nie będzie. Bo, nie będzie na nią kasy. Dlatego jestem zdania, że trzeba samemu cały czas sukcesywnie odkładać na starość.
Przypadkowo wpadłem na artykuł. Wszystko się zgadza. Wogóle artykuł napisany w taki sposob, jakbym go ja sam napisał kilka lat temu, nawet zbieranie malin i puszek się zgadza 😉 pozdrawiam serdecznie
Myślę, że to dosyć uniwersalny model, a takie informacje zwrotne dostałem już od kilku osób. Cieszę się, że jesteś kolejną. Również pozdrawiam Leszku
Wygląda na to, że tego typu postawa i zero zaufania do państwa jest charakterystyczna dla naszego pokolenia, bo mam dokładnie tak samo (32 lata) i podobnie większość znajomych w moim otoczeniu.
Z drugiej strony “pasywne” źródła przychodu, czyli w naszym wypadku nieruchomości okazują się nie być nigdy w 100% pasywne. Albo mówiąc inaczej “im bardziej pasywne, tym mniej przychodu” 😉 Jednak trzeba monitorować co się dzieje i od czasu do czasu coś zmieniać albo dołożyć. Dla przykładu dużo nerwów, czasu i sporo pieniędzy nas kosztowało pozbycie się zarządcy, który się nie sprawdził i znalezienie lepszych.
Także po kilku latach na tej ścieżce osobiście idziemy w kierunku maksymalizowania stawki godzinowej z każdego źródła przychodu (czyli jednoczesne minimalizowanie nakładu pracy i maksymalizowanie zwrotu z włożonej pracy) i nie nastawiamy się, że to kiedykolwiek faktycznie spadnie do zera. Chyba nawet nie byłoby to wskazane, bo jednak fajnie znaleźć coś, co nas cieszy i tym się zajmować 🙂
Dopiero zaczynamy się interesować giełdą w ramach dywersyfikacji, więc ciekawa jestem twojej opinii na ten temat. Jak ma się inwestowanie na GPW do stylu na rynku np. amerykańskim? Pomijam już kwestię funduszy indeksowych (szerszy temat), ale jednak płynność i rozmiar polskiej giełdy jest mniejsza, jest duży udział spółek państwowych, mało indywidualnych inwestorów (to chyba próbują zmienić wprowadzając PPK?)… Od czego twoim zdaniem najlepiej zacząć naukę w tym temacie?
Pasywność nieruchomości to niezła bajka, chyba że naprawdę trafi się bezproblemowy lokator na kilka lat. GPW jest w porządku, ale trzeba wziąć poprawkę, że to nie Wall Street i trochę to inaczej wygląda. Indywidualnych pojawiło się sporo, co komunikowały DM, a widać to też na grupach inwestycyjnych na FB. Sam inwestuję na głównym parkiecie, ale obecnie wszystko akurat w spółkach Newconnect. Spółek skarbu państwa unikam. Zresztą warto trzymać się tematu, na którym się znamy, zamiast szarpać się po 10 branżach licząc na okazję.
Naukę najlepiej zacząć od wyszukania podstawowych informacji, jak to wszystko działa i dlaczego. Z daleka omijać mądrości w dyskusjach typu “jak nie stracisz, to się nie nauczysz” lub “praktyka musi być, olej książki”. Te same osoby inwestują w oparciu o pytanie “warto teraz wejść w spółkę X”?
W nieruchomościach jest bardzo podobnie, nie da się stracić, zawsze się opłaca… kompletne ignorowanie ryzyk i po co się edukować, jak można wszystko oddelegować i mieć gwarantowany zysk bez kiwnięcia palcem 😉
Co do różnych typów inwestycji to zgadzam się, nie ma nic za darmo, aczkolwiek wydaje mi się, że to jest trochę jak z nauką języka – jak opanujesz jeden to już łatwiej się nauczyć kolejnego, bo jakieś punkty wspólne są. Zobaczymy.
Dorobić na boku jest ciężko a przyciąć zbedne wydatki łatwo? Ja mam odwrotnie. Raz wpuszczona kategoria do budzetu po stronie kosztow rozrasta sie jak chwast, a zrodla potencjalnych, dodatkowych pieniedzy mnoza sie jak kroliki, az doby brakuje. Jak to to w co wierzymy potrafi zdetermi owac nasze cale zycie…i portfel, nie 🙂
Najlepiej jednocześnie zwiększać dochód i trzymać koszty w ryzach 😉 Ale niech każdy wybierze to, co mu najlepiej pasuje.
Ja też raczej nie liczę na państwową emeryturę. Myślę, że mój własny “portfel” nieruchomości na wynajem może ją spokojnie zastąpić. Choć faktycznie, nie jest to dochód pasywny w 100 % 😉
I mam wrażenie, że to nastawienie powoli ale jednak zmienia się w nas, Polakach. Młode pokolenie (wychowane w kapitaliźmie) rozumie, że warto liczyć tylko na siebie 🙂